piątek, 7 marca 2014

44.

Ten tydzień minął mi strasznie szybko i strasznie pracowicie. Praktycznie nie miałam czasu na spotkania ze znajomymi. Mimo tego, że większość czasu spędzałam na hali to z chłopakami się mijałam i w sumie tylko środowy mecz z Resovią spędziłam w ich "towarzystwie". Zarząd zgodził się na moja propozycję i od przyszłego wtorku zaczynam treningi z fitnessu. Mimo, krótkiego czasu realizacji na zajęcia zapisało się ponad 20 osób co bardzo mi odpowiada bo to idealna liczba osób.
Jest piątkowe popołudnie i siedzę z młodzikami na siłowni. Jeszcze godzinka i spadam do domku. Poprawiam kilku chłopaków bo nie dokładnie wykonują ćwiczenia i zaczynam rozmowę z trenerem na temat następnych meczy i założeń treningowych, gdy ktoś zasłania mi oczy dłońmi.
-Zgadnij kto to?- słyszę
-Nie wydurniaj się Michał- odpowiadam
-Nie wydurniam się. Cześć- wita się z panem Jarkiem i zwraca się do mnie- zostałem przysłany z misją
-z misją?
-tak. Mam cię zapytać kiedy wreszcie znajdziesz dla nas czas bo ostatnio to tylko młodzi i młodzi
-teraz jeszcze będziecie konkurować z paniami- wystawiam język- nie wiem kiedy bo dzisiaj mam jeszcze trening, a później jadę do Giżycka do rodziców
-no, a my? Zaniedbujesz nas ostatnio. Tęsknimy- mówi
-Jasne, jasne. Widziałam jak ostatnio za mną tęskniliście jak przyszła ta fotografka z dekoltem do pępka. Oni przynajmniej mnie kochają- wskazuje na chłopaków
-Ale Milka to nie tak. Po prostu chcieliśmy być koleżeńscy.
-Dobra, dobra. Spadaj bo ja tu pracuje
-Tato..- zaczyna
-Jak Lena nie chce to nie pójdzie, ale jeśli masz dziecko kochane ochotę to idź do nich bo później będę wysłuchiwał.- mówi trener- poza tym skrócę im dzisiaj trening, a ty przez cały tydzień z nimi zapieprzałaś, więc nic się nie stanie jak wyjdziesz szybciej- uśmiecha się w moim kierunku
-No widzisz i wszystko załatwione, idziemy- powiedział przyjmujący i wyprowadził mnie z siłowni
-A może by tam mnie spytać o zdanie?- mówię z wyrzutem
-wiem, że ci to odpowiada- muska moje usta
-masz rację, szybciej pojadę do rodziców- mówię i idę w kierunku szatani gdzie mam swoje rzeczy

Przebieram się w swoje dzisiejsze ciuchy i wychodzę na korytarz. Ubieram kurtkę i idę na halę spytać Lorenzo o szczegóły wyjazdu. Chłopacy do rozpoczęcia treningu maja jeszcze 15 minut, więc idę tam bez obawy, że mnie zatrzymają. W połowie drogi zostaje zatrzymana bo znikąd pojawia się przede mną Michał
-Idziesz jednak do nas na trening?
-Nie. Idę spytać o szczegóły wyjazdu Lorenzo i spadam. Będę szybciej na mazurach
-a już myślałem, że cię przekonałem- mówi ze smutkiem
-ty? Nie ma szans Misiu- mówię i chcę go wyminąć, lecz on chwyta moja dłoń i przyciąga do siebie. Całuje mnie namiętnie i puszcza- co to miało być?
-nic, chciałem po prostu sprawdzić czy mi się oprzesz
-no widzisz jak zwykle nie dałam rady- zaśmiałem się i poszłam już prosto na hale.

Porozmawiałam z trenerem i dowiedziałam się wszystkiego, czego potrzebowałam i już chciałam iść, gdy na hali pojawił się prezes z Maksem i szli w moją stronę
-Dzień dobry Lenko. jak dobrze, że cię jeszcze złapaliśmy- powiedział prezes
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się- coś się stało?
-Właściwie to tak, ale nic strasznego- zaśmiał się- jak pewnie wiesz co roku organizowane są targi Sportu. W tym roku odbywają się we Wrocławiu ale niestety ich termin pokrywa się z jeszcze jednym wydarzeniem na którym muszę być. Razem z zarządem wybraliśmy, więc zastępstwo i jesteście nim ty Lenko i Maksymilian
-ale..
-Nie musisz się niczym obawiać to dwa dni. Pierwszy dzień, krótkie podsumowanie co z planu zostało zrealizowane i plany na przyszły sezon. Wieczorem jest bankiet dla różnych potencjalnych sponsorów, a na następny dzień jakaś konferencja z udziałem z kogoś z ministerstwa
-tylko dlaczego ja?- pytam
-jestem przekonany, że jesteś odpowiednią osobą na to miejsce. najlepiej powiesz o sporcie w naszej placówce, a w dodatku tobie będzie łatwiej zdobyć namiary na potencjalnych sponsorów niż Maksymilianowi.
-rozumiem, że nie mam wyjścia?
-ma pani, ale bardzo mi zależy na tym byś to ty nas reprezentowała
-dobrze w takim razie zgadzam się
-dziękuję i do zobaczenia w Rzeszowie- powiedział i wyszedł
-No i widzisz Lenka, chyba jednak będziesz musiała wypić ze mną tą kawę
-ile razy mam ci powtarzać, że nie pije kawy
-a tam. Raz nie zawsze- powiedział
-Melka czego chciał prezes?- podszedł do nas mój kuzyn z Miśkiem
-muszę jechać na jakieś targi sportu czy coś
-sama?- spytał Michał
-Nie, ze mną- powiedział Maks z zadowoleniem wymalowanym na twarzy
-kiedy?- chłopacy zignorowali prawnika
-nie wiem, mam dostać maila z informacjami. Dobra ja spadam bo długa droga przede mną- powiedziałam
-No to ucałuj ciocie i wuja i powodzenia siostra- przytulił mnie kuzyn i poszedł na boisko
-Uważaj na siebie i nie przejmuj się Kają- powiedział Michał i pocałował mnie, a po sali rozeszły się gwizdy
-Ale?- zaczęłam
-spokojnie. Mówiłem, że pomogę ci w sprawie z Maksem, a chłopakami się nie przejmuj- wyszeptał mi do ucha- do zobaczenia Kochanie i zadzwoń jak będziesz na miejscu- powiedział już głośniej
-dobrze zadzwonię- przytuliłam go i poszłam w stronę drzwi- A wy panowie zapieprzać, a nie jak zwykle się opieprzać- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami najpierw sali, a później i całego budynku.

Ruszyłam prosto z pod hali w drogę do domu moich rodziców. Po drodze zatrzymując się tylko na stacji po dużą kawę i jakąś kanapkę i ciastka... Szykuje się długa podróż...

....................................................................
Z radości z wczorajszej wygranej i w oczekiwaniu na następny mecz :).
Jak wam się podoba rozdział? Spodziewałyście się takiej sytuacji?
W sumie dodaje ten rozdział bo leżę chora w łóżku :P z kim widzę się w Łodzi na LŚ???
KISSES

2 komentarze:

  1. No, no, dzieje się, dzieje ;) Wyczuwam, że na tym wyjeździe Maks coś wykombinuje... biedna Milka ;/
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Znajac zycie Maks cos odpieprzy na tym wyjezdzie... czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń