czwartek, 27 lutego 2014

42.

Po przebudzeniu ubrałam dres i ruszyłam w maraton po uliczkach. W sluchawkach leciał na zmianeMenchester i inne tego typu piosenki, a ja katowałam swoje ciało kolejnymi kilometrami. Gdy byłam juz bardzo zmęczona wróciłam na swoje osiedle i w spozywczaku kupiłam świeże pieczywo. Wyszłam ze sklepu, a ktoś wyjął mi słuchawkę z ucha
-Cześć- wyszczerzyl sieblondyn
-o Maks cześć, co ty tutaj robisz?- spytałam
-mieszkam w tym bloku- wskazał na budynek naprzeciwko mojego- a teraz idę do kumpla, a ty jak widzę biegasz
-biegałam teraz wracam do mieszkania
-czyli mieszkamy po sąsiedzku? To trzeba bedzie spotkać sie na kawie
-juz mówiłam, że nie pije kawy-przypomnialam
-a faktycznie coś wspominałaś w takim razie w weekend drink w klubie
-sie jeszcze okaże ale wątpię
-dlaczego?
-bo mam juz plany na przyszły weekend
-mogę wiedzieć jakie?
-to moja sprawa, ale jak coś to sie odezwę
-a może dasz sie zaprosić w środę na sok i ciastko?
-wiesz co pracując w klubie siatkarskim powinieneś znać daty ważnych meczy.
-to znaczy?
-Chlopacy grają pierwszy mecz z asseco o final four- wyjaśniłam
-a tam dadzą radę
-sorry ale nie Wystawiłam przyjaciół, a juz obiecalam że będę. Uciekam bo mam plany, a ty chyba tez sie gdzieś wybierałeś
Powiedziałam i odwrocilam sie. Chwile pózniej byłam juz w mieszkaniu i dzwoniłam do przyjmujacego
-Dzień dobry, wstaje,y- zasmialam sie, gdy odebrał
-Cześć Milka co sie dzieje?
-za godzinę jedziemy do Katowic. Pojadę po ciebie
-o nie, ja prowadzę. Czyli wyprawa po łóżko i sukienkę?
-tak, a to piękna niedziela na taki wypad. Czekam buziaki- powiedziałam i rozlaczylam sie.
Wzięłam prysznic i pomalowalam sie. Wybrałam ciuchy, które ubrałam, a włosy zostawilam rozpuszczone. Do torebki Wpakowałam potrzebne rzeczy i zjadłam szybkie śniadanie. Po 10 minutach zadzwonił moj telefon, więc ubrałam kurtkę i wyszłam zamykając drzwi od mieszkania. Zbiegłam po schodach i chwile pózniej tonęłam w ramionach chłopaka
-jakie miłe przywitanie- zasmial sie
-nie przyzwyczajaj sie kotku- zasmialam sie- jedziemy
-więc zapraszam do auta- wsiedliśmy do auta i ruszylismy w stronę Katowic
Cała drogę wyglupialismy sie i spiewalismy to co leciało w radiu. Zaparkowalismy pod jedna z galerii i ruszylismy ramię w ramię w poszukiwaniu łóżka dla mnie. Muszę przyznać, że wybór byl duży ale ja wiedziałam czego szukam, więc wybrałam model juz po godzinie. Problem w tym, że teraz produkuje sie, żeby je zamówić ale ekspedientka widocznie mnie ignoruje i ślini do Michała, który ledwo powstrzymuje śmiech gdy ja sie wsciekam. Dziewczyna źle trafiła bo ja nie dam sie tak traktować.
-Przepraszam bardzo, ale czy ja pani przeszkadzam? Jest pani w pracy więc proszę do kurwy nędzy przyjąć moje zamówienie, a nie ślinic sie do mojego chłopaka bo zaraz wybije pani te ząbki, a i jeszcze jedno pracuje pani w sklepie meblowych czy pod latarnią bo makijaż i cycki na wierzchu trochę mnie mylą?
-co pani sobie wyobraża?- spytała obrażona
-nie chce pani wiedzieć?- warknęłam
-czy możemy prosić o kogoś innego do obsługi?- spytał siatkarz
-jakiś problem- spytał mężczyzna w koszulcez logo sklepu
-tak z ta panią- warknęłam ponownie
-Monia idź zobacz czy kurze są poscierane, a ja sie państwem zajmę
Dziewczyna wyszła, a my szybko zalatwilismy to co mieliśmy i wyszliśmy ze sklepu.
Byłam nadal wściekła i ruszylam prosto na parking
-Milena- moj towarzysz chwycił mnie za rękę- nie potrzebnie sie wkurzasz. Nie warto- przytulił mnie- poza tym coś wspominałaś ostatnio jeszcze o sukience i bieliźnie
-o sukience owszem ale o bieliźnie nie przypominam sobie. Poza straciłam nastrój
-zaraz go odzyskasz- pocalowal mnie- idziemy Piękna
-muszę?
-musisz
-nie lubię cie
-ja ciebie tez- chwycił mnie za rękę i ruszylismy z powrotem do galerii.
Byliśmy chyba w każdym sklepie i byłam wykończona juz tym cholernych chodzeniem i przymierzaniem. W ostatnim sklepie przeszukiwalam wieszaki szukając czegoś sensownego
-a na co wgl szukasz tej sukienki?- spytał Michał
-w przyszła sobotę moja mama ma urodziny i zjada sie ciotki. Muszę jakoś wyglądać. Poza tym bedą tez rodzice Ali i pewnie Kaja. Muszę wyglądać jak księżniczka jak to powiedział moj tata
-ty nawet po treningu w dresie tak wyglądasz
-nie słodź tylko szukaj
-to masz te dwie. Przymierz, a ja poczekam- powiedział po czym usiadł na sofie w sklepie
-daj mi 5 minut- powiedziałam i poszłam przymierzyć pierwszą nich.- za odważna z tylu
-nie sadze
-i tak ja weźmiemy bo swietnie w niej wyglądasz
-sie okaże. Idę ubrać drugą- schowalam sie w przymierzalni i zabrałam sie za drugą. Po ubraniu jej wyszłam
-chyba ta bedzie idealna
-szczerze nie sądziłem, że bedzie dobrze leżeć
-ale jest idealna, aż żałuje, że to na spotkanie rodzinne
-marudzisz. Idę sie ubrać w swoje ciuchy, a pózniej idziemy coś zjeść- wyszczerzylam sie....


...................................
Kociaki moje to dla was z okazji w sumie bez okazji ale i tak dodaje. Muszę sie zabrać za rozdział na drugim blogu, więc tu chwilowo bedzie cisza ale tylko do momentu gdy tam niczego nie dodam.
Jak sie podoba to dziwne coś na górze?
Mały konkurs... Co stanie sie  gdy Lena bedzie u rodziców?
Aaaaa moi kumple wczoraj wygrali i z tej okazji ten rozdzialik :*
KISSES

wtorek, 25 lutego 2014

41.

Zaparkowałam pod halą i wzięłam torbę treningową. Długim korytarzem doszłam do sekretariatu gdzie poinformowano mnie gdzie znajdę prezesa. Ruszyłam w kierunku sali, a po drodze swoją torbę treningową i płaszcz w szatni i już prosto poszłam na salę na której ćwiczyli chłopacy. Chciałam przemknąć niezauważona ale moje szpilki bardzo mi to utrudniły. Zignorowałam jednak spojrzenia zawodników i dosłownie minutę później siedziałam koło prezesa na trybunach.
-Dzień dobry, mogę zająć chwilkę?- spytałam
-witam Lenko,ty? Nawet dwie- odparł z uśmiechem
-w takim razie z chęcią. Mam małe pytanie połączone z prośbą
-zamieniam się w słuch
-Jako, że młodziki mają treningi 4 razy w tygodniu chciałabym chociaż raz w tygodniu prowadzić zajęcia z fitnessu
-ale w jakim sensie?
-w Barcelonie prowadziłam takie zajęcia dla partnerek, sióstr i matek zawodników.
-było na to zainteresowanie?
-bardzo duże, a jako że ja uwielbiam prowadzić takie zajęcia to chciałam spytać czy byłaby taka możliwość. Oczywiście godziny były by takie, żeby nie kolidowały z treningami chłopaków i tak byśmy miały wolną hale.
-bardzo ciekawa propozycja, ale sam nie mogę podjąć decyzji. A co byś potrzebowała?
-Szczerze to miejsce, dostęp do nagłośnienia na hali i piłki ale to dopiero gdy będę widziała czy jest zainteresowanie na te zajęcia. Oczywiście chcę to robić w ramach pracy tutaj i nie chcę żadnych dodatkowych pieniędzy. Myślałam o tym by trwało to dwie godziny co wtorek bo wtedy nie mam treningów z chłopakami. Wiadomo, że gdy będziemy na wyjazdach to zajęcia będę chciała albo przełożyć albo będą odwołane. Myślę, że to też mała reklama dla klubu.
-No ja jestem na tak, ale muszę porozmawiać z reszta zarządu. Dam ci odpowiedź do końca miesiąca.- powiedział- aha i mam dla ciebie rozpiskę meczów od Lorenzo na które chciałby żebyś jeździła- podał mi kartkę
-dziękuje
-to ja dziękuje i uciekam na spotkanie z jednym ze sponsorów- pożegnał się . Siedziałam jeszcze na hali bo do treningu moich podopiecznych miałam jeszcze dwie godziny.
Zeszłam z trybun i usiadłam koło fizjoterapeutów.

Po godzinie Jastrzębianie zakończyli trening i stanęli nade mną.
-Lena jakie nogi- zaczął Rob
-Też miło was wiedzieć panowie
-możesz w takich strojach przychodzić tu częściej- zaśmiał się Krzysiek
-Nie sądzę, nie umiecie się wtedy skupić na treningu
-a z jakiej to okazji? Czyżby randka z nowym prawnikiem?- spytał Mati
-Nie, dlaczego o to pytasz?
-Bo wczoraj się do ciebie ślinił po treningu, a wiem, że się znacie
-nie trafiłeś. Miałam spotkanie rodzinne- wytłumaczyłam
-O to może mnie oświecisz z jakiej okazji twój brat nas dzisiaj odwiedza- spytał Patryk
-szykuj garnitur. Będzie wesele i chrzciny
-żartujesz?
-no nie.
-szał on taki poukładany i wpadł
-dobrze że on a nie ja- zaśmiałam się- ale spadajcie bo mnie wasze ukochane zabiją, że zamiast do nich wracać to gadacie ze mną na hali- po tych słowach prawie wszyscy się rozeszli. Mówię prawie bo jeden z nich został
-i jak było?
-idź się ogarnij i wszystko ci opowiem. Mam jeszcze godzinę
-to co czekolada w kawiarni na przeciwko- zaproponował
-jasne. Będę czekać pod szatnią

Siedzieliśmy w ciepłej i przytulnej kawiarence na przeciwko hali i popijaliśmy pyszną czekoladę.
-no to zamieniam się w słuch- powiedział
-było całkiem miło. Rodzice Alicji są bardzo przyjaźni...
-ale?
-ale poznałam też jej siostrę
-i
-i siostra Alicji to rudowłosa Kaja. Przypominasz sobie ją?- spytałam
-żartujesz?
-a wyglądam jakbym żartowała? Najlepsze w tym wszystkim jest to, że była milutka. Jej rodzice chyba myślą, że się bardzo lubimy, a ja miałam ochotę tę france za włosy wytargać gdy mówiła do mnie Milenko
-i ja tego nie widziałem?- zaśmiał się
-no wiesz tez się dziwię, jej rodzice jak dowiedzieli się gdzie pracuje to wspomnieli coś o tym, że chłopak Kai tam pracuje. Nie jaki Michał
-co?
-no to co słyszysz... Mniejsza z nią. Dostałam zaproszenie na ślub w maju i mam prośbę
-no to proś
-pójdziesz ze mną?
-jak mnie przekonasz
-proszę- powiedziałam i zrobiłam oczy kota ze Shreka
-to ma mnie przekonać?
-ładniej poproszę jutro- musnęłam jego policzek
-w takim razie z przyjemnością
-wariat. Dobra ja uciekam bo za chwilę zaczynam trening
-no okej, a jak poszła rozmowa z prezesem?
-chyba dobrze ale nie zapeszam- pocałowałam go w poliko i ruszyłam do baru by zapłacić
-proszę nie brać od tej pani pieniędzy- powiedział Michał- podobno miałaś uciekać na trening, więc mnie nie denerwuj i zmykaj...

Po treningu wróciłam do siebie i zabrałam się za robienie planu moich treningów z juniorami. Trochę mi to zajęło i dopiero koło 2 w nocy poszłam spać. Bardzo szybko zmorzył mnie sen...

....................................................
Wiem, że szału nie ma ale i takie rozdziały muszą się pojawiać. Nie jestem z niego zadowolona i szczerze to mi się nawet nie podoba ale uznałam, że czas już coś dodać bo miałam czas. W tym tygodniu tyle wspaniałych wieści w świecie sportu, że aż wszystkiego zaczyna się chcieć.
Brawo dla mnie. Podczas treningu z siaty uszkodziłam kolano i nie mogę zagrać z koleżankami no ale cóż tak bywa. Za to jutro jako wspaniała koleżanka robię zdjęcia na turnieju z siaty chłopaków, więc jeśli wyjdzie mi jakieś w miarę to dodam tu xd
Trzymajcie kciuki za moich kumpli
KISSES


sobota, 22 lutego 2014

40.

-myślałam, że samym faktem spędzenia ze mną czasu
-to swoją drogą, a nie musisz kupić stroju kapielowego?
-hahahahahahahaha nie. Wyobraz sobie, że mam chyba z 5, więc nie potrzebuje ale jak coś to wiem do kogo sie zgłosić- powiedziałam- telefon ci dzwoni
-to nie mój
-w takim razie powiedz mi gdzie są moje spodnie. Swoją drogą zawsze jak u ciebie jestem to giną mi ciuchy
-bo bez wyglądasz równie dobrze. Chyba leżą w salonie- powiedział
-to idę- narzuciłam jedo koszulkę i ruszylam w stronę salonu. Po znalezieniu ciacha i wyciągnięcie telefonu wróciłam do sypialni. Usiadlam na łóżku i oddzwonilam do brata, który do mnie dzwonił
-No hej braciszku. Dzwoniles
-...
-nie mam planów, a co?
-...
-No ok. A gdzie?
-...
-wiem gdzie to- usmiechnelam sie- a co to za okazja?
-...
-No dobra to do zobaczenia. Pozdrów ukochana- powiedziałam i zakończyłam połączenie
-Coś sie stało?
-chyba nie, mam jutro obiad z bratem i jego narzeczona w Magnoli
-na bogato. A co to za okazja
-mam poznać rodziców i siostrę Alicji. Coś czuje, że sie wesele szykuje ale mniejsza ja uciekam do siebie- pocałowałam go i wstalam.
-nawet nie próbuj- wstał i zabrał ciuchy z moich rąk
-nie wyglupiaj sie
-to ty sie nie wyglupiaj. Śpisz u mnie i nie słyszę ale. Jak chcesz to jak pojadę na poranny trening to pojedziesz do siebie, ale teraz cie nie wypuszcze. Idziemy spać Piękna-wziął mnie na ręce i położył na łóżku po czym położył sie koło mnie. Wtuliłam sie, więc w jego klatkę piersiową i odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Obudziłam sie o 8. Chłopak jeszcze spał bo trening miał na 9.30, więc po cichu poszłam do łazienki gdzie sie ogarnęłam i ubrałam wczorajsze ciuchy. Potem w kuchni zrobiłam omlety z pomidorami i serem, kawę dla Miśka, a dla siebie herbatę. Gdy wszystko stało na stole poszłam do sypialni i podeszłam do łóżka.
-wstawaj śpiochu- wyszeptalam co na nic sie nie zdało, więc powtorzylam to głośniej. Widziałam, że sie obudził ale udaje, że dalej śpi więc usiadlam koło niego i musnęłam jego usta. Po chwili leżalam pod nim na łóżku- widzę, że jednak nie śpisz
-co rano chce być tak budzony
-to znajdź jakaś naiwną- wyciągnęłam język- wstawaj zrobiłam śniadanie,a za 40 minut masz trening.
-nie wiem czy jestem głodny- pocalowal mnie
-za to ja bardzo- zaśmialam sie- wstawaj i idziemy do kuchni
-skoro muszę- wstał i pomógł mi. Poszliśmy do kuchni i w przyjemniej atmosferze zjedlismy śniadanie- na która dzisiaj masz?
-na 17 o 13 idę na ten nieszczęsny obiad, a pózniej prosto na hale bo mam sparwe do prezesa
-coś sie stało?
-nie. Po prostu pewien pomysł wpadł mi wczoraj do głowy ale nie chce zapraszać
-rozumiem, a co po treningu?
-Planowałam romantyczny wieczór przy kartach zawodników . Muszę rozpisać treningi
-czyli co nie widzimy sie dzisiaj?
-jedynie na hali bo wcześniej nie dam rady, a co?
-tak tylko pytam
-jasne. Dobra ja uciekam do siebie bo muszę sie ogarnąć, a ty na trening bo inaczej trener cie zabije
-No okej. Jakbyś sie bardzo nudziła na tym obiedzie to pisz. Jakoś cie stamtąd wyciągnę
-dziękuje i do zobaczenia- pocałowałam go i wyszłam z mieszkania...

Szybki prysznic i godzinne wybieranie stroju na dzisiejszy obiad. Patrząc na Alicje podczas świąt wiem, że jej rodzice są eleganckimi ludźmi, a ja jako, że nie lubię sie do końca podporządkować do sytuacji wybrałam taki strój. Do tego moje długie loki zwiazalam w kitke na bok i delikatny makijaż.
Spakowalam jeszcze torbę na dzisiejszy trening i wypiłam szklankę soku pomarańczowego. Jako, że do restauracji miałam kawałek drogi to chwile po 12 ruszylam swoim samochodem do lokalu. Przez mały korek zapakowalam pod miejscem spotkania za 5 pierwsza. W pośpiechu weszłam do restauracji i ruszylam ku stolikowi przy, którym siedział Mateusz z narzeczoną i jej rodzina.
-dzień dobry, przepraszam za spóźnienie ale utknelam w korku- przeprosiłam
-cześć siostra nic sie nie stało- pocalowal mnie w poliko- poznaj to rodzice Ali pan Jan i pani Anna,a to jej siostra- tu wskazał na rudowłosą dziewczynę
-my sie znamy- przerwała
-tak. Cześć Kaju
-Witaj Leno- przywitałyśmy sie chłodno po czym uścisnęłam sie z blondynka.
-Miło wreszcie poznać siostrę Mateusza. Brat dużo o tobie mówi
-mam nadzieje, że tylko te dobre rzeczy
-tak. Zachwala cie bardzo- powiedział pan Jan- podobno pracujesz tutaj
-tak jako trenerka i dietetyk w klubie siatkarskim- powiedziałam, gdy usiadlam do stołu
-o. Kaju twój chłopak tak gra prawda?- spytała mama Kaji, a ja czekałam na odpowiedz
-mówiłam, że nie jestem z Michałem
-naprawdę? Ostatnio mówiłas, że swietnie sie wam układa
-wydaje ci sie- powiedziała wściekła
-siostra to może wina- chciał zmienić temat moj brat
-nie dziękuje, idę jeszcze dzisiaj do pracy
-to co zamawiamy obiad

Wychodzę z restauracji w nie małym szoku. Kaja udawała, że sie wręcz uwielbiamy poza tym dostałam zaproszenie na ślub brata i Alicji. Dodatkowo będę ciocia. Co jeszcze dzisiaj mnie spotka?

.................
No to jak ? Podoba sie?
KISSES

czwartek, 20 lutego 2014

39.

-Moi drodzy poznajcie naszego nowego pracownika w dziale prawnym. To pan Maksymilian Kowalczyk- muszę przyznać, że byłam zaskoczona. Zreszta kilku chlopakow rownież, a Michał zacisnął dłonie w pięści na widok adwokata- mam nadzieje, że przyjmiecie go tak dobrze jak Lene 
-wątpię- powiedział przyjjmujacy 
-słucham?- spytał prezes
-yyy No bo Lena jest kobieta i w dodatku ładną- wybranął kapitan zespołu- ale oczywiście wszystko bedzie dobrze
-No mam nadzieje. To ja juz nie przeszkadzam trenujcie dalej. Maksymilian zostanie i popatrzy 
Prezes pożegnał sie i wyszedł z hali tak jak sztab w którym pracuje. Tez zbieralam sie do domu lecz zatrzymał mnie trener
-Lena słyszałem, że grałaś w plażówke
-No tak ale to było bardzo dawno 
-to nic. Zostań i pograj z chłopakami 
-ale..l
-nie ma ale, Lena chętnie z nami zagra- zasmial sie Patryk, który stał najbliżej 
-No dobra skoro tak nalegacie
-a na jakiej pozycji gra ci sie najlepiej?- spytał Rob 
-No tak jakby na przyjęciu 
-to jestes ze mną w drużynie- krzyknął Michał po czym wziął mnie na ręce i zaniósł na boisko
-umiem chodzić!!! 
-oj tam oj tam 
-dobra to reszta niech sie sama podzieli i nie zabicie jej zagrywkami- krzyknął trener
Mecz byl naprawdę fajny, Chlopacy bardzo chcieli mnie oszczędzić więc albo zagrywali delikatnie albo nie we mnie. W końcu przyszła moja kolej. Głęboki wdech. Podrzut piłki, uderzenie i Wojtaszek przyjmuje ale w trybuny
-Lena!!! 
- sorka, nie wiedziałam że tak umiem- skłamałam po czym wyszły mi dwa asy. Graliśmy tylko do dwóch wygranych setów i drużyna w której grałam wygrała. Zostałam wysciskana przez wszystkich ze swojego teamu po czym puścili mnie bym mogła sie przebrać. 

Wychodzilam z hali mega zmęczona ale z uśmiechem na ustach. Wyszłam przed hale i zapaliłam papierosa. Chlopacy żegnali sie ze mną mimo swojego zdziwienia moim nałogiem. Wyrzuciłam peta ale zapaliłam drugiego. 
-nie mówiłas, że tu pracujesz- usłyszałam
-ty tez nie wspominałeś- odpowiedziałam blondynowi
-nie było okazji. Co powiesz na kawę 
-nie pije kawy
-herbatę?
-herbatę pije tylko okazyjnie
-gorącą czekoladę?
-tylko dwie osoby robią taka która mam ochotę pić 
-to nie wiem. Sok pomarańczowy?
-lepiej ale nie mam ostatnio na to czasu 
-nie znajdziesz nawet godzinki- nalegał Maks
-nie wiem. Dam ci znać- wypuscilam dym
-swoją droga trudno zdobyć twój numer. Pytałem kilku osób z klubu ale nikt go nie miał
-bo jej numer maja tylko wybrani- usłyszałam za sobą doskonale znany mi głos
-o hej Maks jestem
-Michał- podali sobie dłonie- to co Melka wracamy?
-wracamy?
-No obiecałaś mi spacer do twojego auta i wspólny powrót do domu bo moje sie zepsuło 
-przepraszam wypadło mi z głowy- usmiechnelam sie przepraszajaco- to do zobaczenia w pracy 
-cześć- odpowiedział Maks, a my odeszlismy w kierunku auta i Wysiedliśmy do niego.
Ruszylismy na osiedle Michała. W połowie drogi wreszcie sie odezwalam
-jakoś nie przypominam sobie zeby twoje auto było zepsute 
-nie mogłem patrzeć jak sie do ciebie ślinił
-czy ty jestes zazdrosny?
-cholernie- powiedział gdy parkowałam 
-chodź, ty robiłaś obiad więc zapraszam na kolacje 
-dwa razy nie musisz mi mówić- powiedziałam i zamknelam auto. 

Siedzielismy i popijalismy wino oglądając tv chociaz to było tylko tło dla naszych rozmów . 
-obiecasz mi coś?- spytał 
-wszystko
-przestań palić- powiedział i wpił sie w moje usta
-to bedzie trudne. Innych nałogów nie mam 
-więc trzeba ci znaleźć zastępczy- powiedział i znowu zaczął mnie całować. Z każda chwila pogłebialismy pocałunek. Wplotłam dłonie w jego włosy i usiadlam na jego kolana. Daliśmy sie ponieść chwili i szczerze mówiąc nie żałuje tego. 
Leżąc w sypialni z głowa na klatce piersiowej chłopaka z uśmiechem na twarzy uspokajałam oddech
-chyba mnie przekonałeś
-wiedziałem, że ten argument do ciebie trafi
-chyba jednak mnie trochę znasz. Ale tez mam do ciebie prośbę 
-jaka?
-pojedziesz ze mną na zakupy do Katowic. Muszę kupić wreszcie łóżko plus potrzebuje jakaś sukienkę 
-przekonałaś mnie tym łóżkiem- pocalowal mnie

..........………………………
Dzisiaj tylko tyle i tylko takie coś ale pewna dziewczyna komentarzem zmotywowała mnie do napisania rozdziału. Przepraszam za jego jakość No ale cóż na to poradzę. Jastrzebski wygrał *.*
Rozdział dla cytuje mojej największej fanki :****
KISSES 

niedziela, 16 lutego 2014

38.

Obudziłam się w swoim "łóżku" o ile materac na podłodze można tak nazwać. Byłam przykryta kołdrą. Rozejrzałam się po pokoju i na poduszce obok znalazłam karteczkę na której pisało:
                               
                     Musiałem uciekać na poranny trening
                    do zobaczenia na hali i dziękuje za wczoraj

Uśmiechnęłam się sama do siebie i spojrzałam na zegarek. Jako, że była już prawie dziewiąta wstałam i po ubraniu się i wyszłam żeby pobiegać.
Po 10 wróciłam do mieszkania i wzięłam prysznic. w dresie poszłam do kuchni i zrobiłam sobie śniadanko. Jako, że na hali miałam stawić się na 17 uznałam, że odwiedzę Jagodę i Kubusia. Przebrałam się w coś wyjściowego i wzięłam prezenty dla nich.

Od godziny siedzę i plotkuje z Jagodą, a mały bawi się moimi włosami. Słyszymy trzaśnięcie drzwi, a po kilku minutach w drzwiach staje Patryk ale nie sam, a z moim wczorajszym towarzyszem. Uśmiecham się i witam z oboma.
-Wiem Jagódko, że masz mnie już dość ale ja tylko na chwilę bo twój głupi ukochany po meczu zabrał mi jednego buta- tłumaczy się przyjmujący, a my zaczynamy się śmiać- swoją drogą pani- tu wskazuje na mnie- pani Leno powinna być zestresowana pierwszym treningiem
-nie mam czego.Wszyscy mnie polubili już ostatnio
-Ale wiesz słyszałem, że trener nie lubi kobiet w sztabie
-tak? To dziwne bo sam mnie wybrał do współpracy. Nie martw się o mnie- podchodzę do niego i szepcze do ucha- z tego co wiem jego syn ma do mnie słabość, więc nie mam się o co martwić
-no no no od kiedy ty taka pewna siebie
-odkąd mam w zanadrzu chorobę spowodowaną wpadnięciem do wody Misiu
-Co wy tak szepczecie?- do pokoju wrócił mój kuzyn z butem w ręce
-nic nic, po prostu rozmawiamy- odpowiadam
-taa jasne. Masz- podaje przedmiot Michałowi
-dobra panowie, ja uciekam bo już 13, a ja muszę sobie jeszcze amu zrobić i trochę posprzątać
-to chodź odwiozę cię- mówi przyjmujący
-dam radę, mam blisko
-a ja po drodze i nie kłóć się ze starszym
-pff zaledwie rok
-i tak nie dyskutuj. Dzięki za buta i do zobaczenia na treningu
-No cześć- pożegnaliśmy się wszyscy i my we dwoje wyszliśmy z mieszkania. Schodziliśmy po schodach, gdy Michał mnie zatrzymał
-Co ty wyprawiasz?
-Czekam na porządne przywitanie się
-Tak , a niby z jakiej okazji?
-Z takiej, że cię ładnie wczoraj zaniosłem do łóżeczka
-nie zasłużyłeś bo jak się obudziłam to nie miałam się do kogo przytulić
-trzeba to nadrobić- powiedział i przytulił mnie do siebie, a ja musnęłam jego policzek
-co tak słabo?- zapytał
-bo w każdej chwili może zejść tędy mój kuzyn albo Jagoda

Podjechaliśmy pod mój blok i wysiadłam
-A ty na co liczysz? Na specjalne zaproszenie?- spytałam
-czyżbym miał wejść?
-nie musisz ale robię pyszny makaron ze szpinakiem i pomidorami
-przekonałaś mnie- wysiadł i zamknął auto
Po wejściu do mieszkania kazałam mu się rozgościć, a sama poszłam do kuchni. Zaczęła robić obiad, gdy poczułam ręce obejmujące mnie w pasie
-gotuje
-widzę
-cieszę się ale nie nie mogę za bardzo ruszyć
-trudno- obrócił mnie- to co teraz się ładnie przywitasz?
-już się witałam no ale skoro tak nalegasz to chyba muszę- powiedziałam i musnęłam jego usta, a po chwili pogłębiłam pocałunek. Nasze języki "tańczyły" ze sobą, a mi było niesamowicie dobrze w ramionach siatkarza. Muszę przyznać, że mogłabym trwać tak długo, ale przypomniałam sobie o gotującym się makaronie
-Misiek
-co?
-musisz mnie puścić
-nie mam zamiaru
-to zaraz będziesz ratował moją kuchnię przed spaleniem
-w sumie dobry argument
-to możesz nakryć do stołu
-ok skoro prosisz

Siedzę już od 15 minut na hali. Rozmawiam ze sztabem i czekamy na zawodników, gdy na hale wchodzi prezes i prosi żebyśmy po swoim treningu poszli do chłopaków bo chce nam kogoś przedstawić.
Chwile po nim wchodzą młodzi i wszyscy poza Popiwczakiem są zaskoczeni moją osobą.
-Witam, chciałbym przedstawić wam waszą nową trenerkę. Oto Lena Szal od fizycznego- mówi trener
-Cześć wam. Wiem, że to zaskakujące no ale od dzisiaj przynajmniej do końca sezonu będę z wami pracować. Od razu mówię, że jeśli zajdziecie mi za skórę to dam wam taki wycisk, że będziecie mieć koszmary ze mną w roli głównej, a jeśli będzie dobrze to możecie na mnie liczyć we wszystkich sytuacjach. Postaram się urozmaicać wam treningi ze mną na tyle, że nie będziemy się ograniczać tylko do siłowni. I jeszcze jedno mówcie mi po imieniu. Teraz zaczynamy trening. Kuba robisz rozgrzewkę
-Czemu ja?
-Bo ciebie miałam okazje poznać
-no ok...

Po treningu cały sztab razem ze mną pożegnał się z zawodnikami i poszliśmy na halę do seniorów. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, oczywiście chłopacy gdy mnie zobaczyli zaczęli się wydurniać. Po 10 minutach na hale wszedł prezes z mężczyzną w garniturze
-Moi drodzy poznajcie naszego nowego pracownika w dziale prawnym. To pan....

...................................................
Proste pytanie jak myślicie kto? I jak wam się podoba rozdział niespodzianka?
KISSES


piątek, 14 lutego 2014

37.

-co to?
-otwórz- podeszłam do ławeczki i otworzyłam kosz. Uśmiechnęłam sie
-ciasto czekoladowe?
-taka mała zapowiedź wieczoru
-chcesz mnie upaść czekolada?
-zdecydowanie nie.
-No mam nadzieje
-to co jemy?
-Mhmmm

Po pól godzinie siedzenia i gadania o pierdołach Michał wstał i wyciągnął dłoń w moja stronę. Chcwyciłam ja i wstalam. Ruszylismy w kierunku samochodu
-proponuje teraz kino lub kolacje
-a może zaszalejemy
-że od razu do mieszkania?
-ahahahahahahahaha nie. Niedaleko jest fajne miejsce, które ja zawsze odwiedzalam gdy przyjezdzalam do Patryka- wpisałam w Gps adres i ruszylismy
-jak to sie stało, że wcześniej sie nie poznaliśmy
-wiesz, zwykle przyjezdzalam na max. 2 dni. Chciałam tylko spedzic trochę czasu w Polsce z Patrykiem. Czesto tez jeździłam tutaj. Patryk wtedy siedział z wami.
-jesteśmy na miejscu. Nie chciałaś nas poznać?
-zaparkuj tam- wskazalam miejsce- wiesz co bałam sie, że jeśli poznam za dużo ludzi w Polsce to będę tęsknić. Będę chciała wrócić, a byłam pewna, że nie mam do czego i do kogo- Wysiedliśmy
-a co sie zmieniło?
-nic mnie nie trzymało w Barcelonie. Utrata pracy tylko mnie w tym upewnila. Poczekaj tu na mnie- powiedziałam i podeszłam do malutkiego domku w którym paliło sie światło. Zapukałam, a po chcieli witałam sie ze staruszką. Po chwili rozmowy dostałam klucze i wróciłam do przyjmujacego
-gdzie jesteśmy?
-zaraz zobaczysz- usmiechnelam sie i otworzyłam bramę. Po kilku minutach otwieralam wielkie drewniane drzwi- mam nadzieje, że nikomu nie powiesz bo nikt o tej mojej pasji nie wie.
-czuje sie zaszczycony- chwycilam go za rekę i przeprowadziłam przez długi korytarz.- a co sie stało przed utrata pracy?
-rozstałam sie z narzeczonym- powiedziałam bez emocji i otworzyłam mała bramkę- poznaj Mone moją klacz
-jeździsz konna?
-od 7 roku zycia- usmiechnelam sie- to moja pasja- podeszłam do klaczy i poglaskalam ja po grzbiecie- mam nadzieje, ze sie nie boisz koni
-koni?
-No wiesz kilka osób, które znam naprawdę sie boi tych zwierząt
-zdecydowanie sie do nich nie zaliczam- podszedł do mnie
-muszę tu kiedyś przyjechać za dnia
- chętnie ci potowarzysze
-umiesz jeździć?
-nie jakoś nigdy nie było okazji
-w takim razie jeśli bedziesz chciał to zapraszam na lekcje, a teraz chodź dalej- wyszliśmy z boxu i zamknelismy go- pokaże ci coś jeszcze

Przeszliśmy przez polane i znaleźliśmy sie przy stawie na terenie ośrodka. Usiadłyśmy na kocu, który wzięliśmy ze stajni.
-dlugo byliście para?
-serio cie to interesuje?
-tak
-trzy lata.
-co sie stało, że sie rozstaliscie
-nie kochalam go, a poza tym oszukiwał mnie przez te 3 lata. Dowiedziałam sie, że ma żonę i dwie córki. Dlatego bałam sie, że też mnie oszukujesz tym bardziej bałam sie, że ty do mnie niczego nie czujesz. Od sylwestra nie mieliśmy kontaktu i jeszcze ta sytuacja w kawiarni... Przepraszam- spojrzałam na niego
-nie masz za co. Jesteśmy tak samo winni tego co sie stało. Wiedziałem, że bedzie trudno sie z tobą skontaktować. Głupio wyszklo po sylwestrze ale myśle, że obydwoje nie wiedzieliśmy jak sie zachować
-i co myślisz, że teraz damy radę?
-mam nadzieje- powiedział, a ja sie w niego wtuliłam
-to co? Zaczynamy nasza znajomość od początku?
-zdecydowanie nie bo nie będę mógł cie całować
-to co proponujesz?
-spróbujmy być razem, tak nieoficjalnie. Pewnie sie nikt nie zorientuje bo jak to stwierdził Patryk i tak wiedział, że sie ciagle całujemy

Wracalismy do miasta koło 23. Na stadionie dużo czasu spędziliśmy na rozmowie i wyglupach. Teraz siedzę zdenerwowana i udaje obrażoną. Dygocze z zimna i jestem cała mokra bo ten wariat wrzucił mnie do wody. Nagle zatrzymuje samochód na poboczu i ściąga swoją kurtkę.
-ściągaj ta kurtkę i bluzkę
-jasne nie dość, że jestem cała mokra przez ciebie to jeszcze mam tu nago siedzieć?
-nie- sięga do tylu- masz tu moja bluze, chciałem ci ja dać juz na stadionie ale ty jak zwykle uparciuchu marudziłaś. Ubieraj ja i moja kurtkę bo mnie w klubie zabija jak sie rozchorujesz
-ratujesz swoj tyłek
-raczej dbam o twój
-jasne. Bo ci uwierze- mówię i zamieniam swoją mokra kurtkę i bluzkę na dużą ciepłą bluze siatkarza . Narzucan jeszcze kurtkę i muszę przyznać, że jest mi dużo cieplej- ale i tak sie gniewam
-coś na to poradzę
Podjezdzamy pod moj blok i wychodzimy z auta. Michał zamyka je i chwyta mnie za rękę
-co ty robisz?- pytam, gdy wchodzi za mną do mieszkania
-idź wziąć prysznic i sie ugrzej, a ja zrobię herbatę
-okej- jak kazał tak tez zeobiłam. Po ciepłym prysznicu i wyrzuceniu mokrych ciuchów do kosza na pranie ubrałam na siebie bieliznę, cieplutkie kapciuszki i koszulkę. Zmyłam resztki makijażu, a włosy rozczesalam i wyszłam z łazienki
-jakie nogi... Zapraszam na herbatę- usiadłyśmy pogadalismy. Michał przytulił mnie i przykrył kocem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

..........................................
Z okazji walentynek dodaje rozdział i w ramach focha na cały świat informuje, że w tym tygodniu nie macie na co liczyć ani tu ani na drugim blogu. Czas nadrobić czas z przyjaciółka, która wróciła z Anglii.
KISSES

czwartek, 13 lutego 2014

36.

-zwariowałeś do reszty?- zasmialam sie
-nie, ale musimy pogadać w cztery oczy
-No tak bo przecież przyjście do mojego mieszkania nie wystarcza
-to nudne
-No jasne. Lepiej z zaskoczenia wciągnąć mnie w ciemny korytarz? W sumie dobrze, że nie porwales mnie spod hali
-znasz mnie Milka to bedzie następnym razem -spowaznial- porozmawiamy?
-musimy- spojrzałam mu w oczy- przepraszam, że nie dałam ci szansy na wytłumaczenie tego. Właściwie nie powinnam miec pretensji o to, że przyszedłes do kawiarni z jakaś dziewczyna bo nie jesteśmy para. Wiem, że źle zrobiłam nie odbierając tych telefonów czy nie odpisujac na SMSy. Jestem totalna idiotką bo nie porozmawialismy, a ja oczywiście wszystko ocenilam. Przepraszam, że ci nie zaufalam...
-zamkniesz sie?- przerwał mi
-ale w tej kwesti jestem cholerną egoistką i...- przerwał mi pocalunkiem, przyciągnął mnie do siebie, a ja wplotlam palce w jego włosy. Pierwszy raz ktoś całował mnie z takim uczuciem. Oderwalismy sie od siebie po długiej chwili- i... O czym ja mówiłam?
-coś o tym, że mnie uwielbiasz i musisz mnie jakoś przeprosić za to, że na mnie krzyczałaś na meczu
-doprawdy?
-Mhmmm
-a jak cie miałam przeprosić?
-chyba coś w tym stylu- znowu mnie pocalowal- co robisz jutro wieczorem?
-nie wiem ale pewnie sie zaraz dowiem
-o 20 jestem po ciebie- pocalowal mnie po raz kolejny
-mmm to do jutra- przygryzlam jego wargę, a pózniej wyminęłam go i ruszylam w stronę wyjścia i miejsca gdzie zapakowalam auto.

Przez te trzy tygodnie nic sie tu nie zmieniło. Jagoda pewnie tu sprzatala bo nigdziej nie było kurzu, a kilka bluzek, które zostawilam do poprasowania na po powrocie leżało w szafie.
Odlozylam wszystko do mieszkania i poszłam do spozywczaka po jakieś produkty do jedzenia. Kupiłam sok i jakieś podstawowe produkty spożywcze. Wróciłam do mieszkania, zjadłam kanapki i wzięłam prysznic po którym poszłam spać...

Obudziłam sie po 9. Jak dobrze spać u siebie w łóżku. Polezalam w swoim łóżku i poszłam zrobić sobie śniadanie. Jako, że nadal miałam prawie pusta lodówkę to zrobiłam sobie jajecznicę. Po śniadaniu zamknelam sie w łazience i doprowadzilam do porządku.
Wyszłam z mieszkania i wsiadlam do auta. Pojechałam do większego sklepu po zakupy.
Chodziłam miedzy alejkami i Pakowałam do wózka wszystko na co miałam ochotę. Z pełnym koszykiem podjechalam do kasy i po zapakowaniu wszystkiego w papierowe torby zapłaciłam i poszłam do auta. Wlozylam zakupy do bagażnika i podjechalam na hale. Zanioslam kopie certyfikatu i zaświadczenie o kursie do sekretariatu i wróciłam do mieszkania.

Po rozpakowaniu zakupów, zabrałam sie za ogarnięcie swojej walizki. Ciuchy podzielilam na kupki i po kolei wrzuciłam do prania. Mokre pranie Rozwiesilam na przenośnej suszarce w sypialni gościnnej. Koło 16 zrobiłam sobie szybki obiad czyli naleśniki.
Ogarnęłam kuchnie i poszłam wziąć prysznic. W szlafroku usiadlam przed telewizorem i obejrzałam jakiś program kulinarny. Koło 18.30 poszłam wysuszyć swoje włosy do końca i zrobić delikatny makijaż. Weszłam do sypialni i otworzyłam wielka szafę. Usiadlam na łóżku i miałam dylemat co na siebie ubrać. Wzięłam więc telefon i zadzwoniłam do Jagody
-Hej mam problem
-No cześć Melka. Niech zgadnę. Nie masz sie w co ubrać?
-skąd wiedziałaś?
-bo Patryk dzwonił do Michała, że idą na piwo, a ten mu powiedział, że ma już plany na wieczór
-a skąd wiesz, że chodzi o mnie?
-bo na bank nie o mnie. Ubierz te beżowe spodnie i baw sie dobrze. Kończę bo mały płacze
-to buziaki, dzieki i papa
Tak jak powiedziała wzięłam spodnie i kilka innych rzeczy z szafy i ubrałam je na siebie.
Nakremowalam ręce i poszłam nadać sobie soku. Była juz 19.40, więc założyłam buty. W łazience sie jeszcze poperfumowałam i poszłam do sypialni zgasić światło. Usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam je otworzyć.
-dzień dobry- uśmiechnęłam sie
-dzień dobry- pocalowal mnie w poliko- ślicznie wyglądasz ale zmien buty na płaskie.
-będę niska
-to nic- powiedział, a ja zmieniłam buty na płaskie botki.
-ok, gotowa- ubrałam kurtkę.
-to idziemy
Zamknelam drzwi i ruszylismy przed blok. Wysiedliśmy do auta i ruszylismy
-gdzie mnie uprowadzasz?
-niespodzianka
-No ej ja sie tak nie bawię
-nie masz wyjścia. Nie wysiadziesz z jadącego auta
-czy to było wyzwanie
-nie wariatko- zaczął sie śmiać- jak było w Hiszpanii?
-całkiem ok
-No weź coś mi opowiedz
-i tak wiesz wszystko od Patryka, więc pytaj o te konkretna rzecz która cie interesuje
-słyszałem, że świetnie sie bawiłaś z jakimś Leo
-No z Leonardem bawiłam sie wyśmienicie. Bardzo fajny chłopak
-opowiadaj dalej- zacisnął ręce na kierownicy
-No wiesz mieliśmy pokoje koło siebie i prawie wszystkie zajęcia razem, więc sie zaprzyjazniliśmy. Miałam nawet okazje poznać jego byłą dziewczynę bo przyjechała z jego córeczką Sofii.
-coś jeszcze ciekawego?
-wszyscy uważali, że do siebie pasujemy- spojrzałam na Michała- ale wiesz co?
-zaskocz mnie- powiedział wkurzony. Nachylilam sie w jego stronę i szepnelam mu do ucha
-jakoś mi sie nie wydaje. Zwłaszcza, że cały czas myślałam o takim jednym
-tak? A znam go?
-miałeś chyba okazje go poznać. Taki wariat, który nie chce mi powiedziec gdzie jedziemy. Swoją droga taka jedna Maja z Rosji uznała, że niezłe z niego ciacho jak zobaczyła moja tapetę na laptopie
-Maja z Rosji? Ładna
-świnia- walnelam go w ramię
-łe to brzydka. Chyba jednak wole Polki
-może by ci sie spodobała bo była Ruda
-Milka!
-No co? Tak uznałam, że chciałbyś wiedzieć
-wiesz wole szatynka o brązowych oczach
-czyzbys mówił o mnie?
-Ależ oczywiście, że nie
-i tak wiem, że mnie uwielbiasz
- dobra jesteśmy na miejscu- zaparkował, a ja rozejrzalam sie wokoło.
-gdzie my jesteśmy?
-zaraz zobaczysz- Wysiedliśmy, a przyjmujący chwycił mnie za rękę i prowadził, za jakieś budynki- zamknij oczy
-pewnie, a ty mnie tu zostawisz?
-nie mam zamiaru- podchodzi do mnie i bierze mnie na ręce
-ty na prawdę zwariowałeś
-troszeczkę- zamknelam oczy a Michał szedł jeszcze z 5 minut. Postawił mnie na ziemi i kazał otworzyć oczy
-jezdy jak tu ładnie- staliśmy na jakiejś polanie, a koło nas były jakiś opuszczone magazyny. Było stad widok na miasto.
-chodź- pociągnął mnie za rękę i zaprowadził na ławkę. Stał na niej jakiś kosz.

.........
Dzisiaj tylko tyle. Przepraszam :(
Gratulacje dla Justyny za złoto na które zasłużyła oraz dla Skry za awans
KISSES

środa, 12 lutego 2014

35.

Punktualnie zjawisk sie na lotnisku i przechodzę odprawę. Po niecałych 30 minutach Siedziałam w samolocie jak na szpilkach. Według planu wyląduje w Katowicach kilkanaście minut po 16 więc powinnam zdążyć, ale obawiam sie korków, które mogą mi znacznie utrudnić dojazd na hale w Jastrzebiu. Cały lot słucham muzyki ze słuchawek i kończę książkę, która zaczęłam w weekend.
Jak poparzona wychodzę z samolotu, a na hali z bagażami nerwowo szukam swojego. Wreszcie z bagażem i po wyjściu z lotniska biegnę w szpilkach na parking. Płace należność i idę w stronę swojego auta. Bagaż wrzucam do bagażnika, a torebkę rzucam na fotel obok. Ruszam w drogę.
W lokalnym radiu słucham o przygotowaniach chłopaków do meczu co daje mi dodatkowego kopa.

Parkuje kawałek od hali i z torebka i przepustka pracowniczą biegnę na hale. Jeśli na olimpiadzie stworzą taka konkurencje to z chęcią w niej wystartuje i czuje, że dostanę przynajmniej srebro. Pokazuje przepustkę ochroniarzowi, a on informuje mnie, że prezes zarezerwował mi miejsce koło siebie. Idę jeszcze do łazienki, poprawiam włosy i kieruje sie na trybuny. Witam sie z prezesem i jego żona oraz zostaje przedstawiona kilku przedstawicielom naszych sponsorów. Z przyjemnością oglądam dwa pierwsze sety, a podczas przerwy idę przywitać sie z Jagodą, która siedzi niedaleko z Kubą na kolanach.
-Cześć
-Melka- przytula mnie- co ty tutaj robisz?
-wróciłam, musiałam
-ucieszy sie
-zobaczymy- powiedziałam. Całuje małego w policzko i idę z nimi do bandy gdzie stoi Patryk
-Cześć młoda- przytula mnie- jak dobrze, że wróciłaś
-tez sie cieszę- badamy jeszcze chwile i widzę, że przyjmujący mnie zobaczył. Uśmiecham sie do niego ale chwile pózniej podchodzi do mnie Zatorski z Kłosem i Włodarczykiem. Witamy sie i Chlopacy mnie przytulają. Za chwile ma sie zacząć mecz, a ja widzę Andrzeja rozmawiajacego właśnie z Michałem i nie jest to przyjemna rozmowa. Idę jednak na swoje miejsce i oglądam dalej mecz. Ten set jest zupełnie inny. Chłopaka dużo sytuacji nie wychodzi i są strasznie nerwowi co przypłacają przegranym setem. Czwarty set rownież przegrywamy,a prezes jest niesamowicie zdenerwowany. Każe mi isc zobaczyc co sie dzieje co rownież robię. Podchodzę do trenera,a ten mówi, że nie umie uspokoić Michała i prosi mnie o pomoc. Mało myśląc podchodzę do siatkarza i odciagam go na bok
-Do cholery jasnej uspokuj sie
-Tez miło cie widzieć
-nie pierdol mi tutaj. Co sie stało? Grasz zupełnie inaczej niż w dwóch pierwszych setach
-mam powód- mówi nie patrząc na mnie co wkurwia mnie niesamowicie. Chwytają jego twarz w dłonie i zaczynam do niego mówić
-słuchaj nie wiem o czym rozmawiałeś z Wroną ale weź na to poprawkę. Wiesz dokładnie, że on chce cie wyprowadzić z równowagi i widzę, że mu wyszło. Mam isc i mu pogratulować? Widzę, że co chwile rozmawiacie o ile można to tak nazwać pod siatka. Wiesz dokładnie, że jestes teraz potrzebny chłopaka, więc weź sie w garść- mówię cały czas patrząc mu w oczy- teraz rob co chcesz ja wracam na miejsce- ruszam w stronę trybun
-Milka- słyszę więc sie obracam- naprawdę miło cie widzieć
Uśmiecham sie pod nosem i idę juz nie na swoje miejsce, ale do statystyków, którzy maja wolne miejsce koło siebie. Witam sie z nimi i siadam. Z zaciśniętymi kciukami oglądam piąty set tego spotkania. Czuje dziwny spokój mimo emocji związanych z tym setem. Jednak gdy sędzia przyznaje nam 15 punkt. Jestem tak szczęśliwa, że tonę w ramionach statystyków. Idę do trenera iran czekam na ogłoszenie MVP mimo,że czuje kto nim zostanie
-Dziękuje
-mi? Nie ma trener za co- mówię
-mam. Nie wiem jak to zrobiłaś ale sie uspokoił
-nic takiego nie zrobiłam. Powiedziałam mu tylko kilka rzeczy.- chwile pózniej na mojej twarzy jest jeszcze większy banan po ogłoszeniu MVP meczu.

Siedzę juz z 10 minut na krzeselkach na boisku. Patryk właśnie bierze synka od Jagody, a ja wstaje i podchodzę do przyjmujacego
-gratuluje
-dziękuje. To dzieki tobie
-ja nic takiego nie zrobiłam.- śmieje sie
-jak zwykle skromna
-nie mówimy o mnie. O co wam poszło?
-a jak myślisz?
-No właśnie nie wiem.
-powiedział coś co miało mnie wkurwić i zadziałało. Chciałem sie zemscic i źle na tym wyszedł cały zespół
-wiesz co go najbardziej wkurzy?
-nie...
-to schyl sie bo muszę ci meczu pogratulować- siatkarz sie schylił i nastawil poliko, a ja obróciłam jego głowę i musnelam jego usta- myśle, że to go bardziej wkurzy- pocałowałam go jeszcze raz delikatnie- teraz wybacz ale muszę sie przywitać z Bontje i jego synkami.
Nie dałam mu szansy odpowiedzieć, bo ruszylam w stronę środkowego i jego dzieci
-Witam, tych przystojniakow nie miałam okazji poznać- powiedziałam do Roba
-Dzień dobry, trzeba to zmienić. Chłopcy to jest ciocia Lena. Lenko poznaj moich małych rozrabiakow to jest Max- wskazał na starszego z chłopców- a to Daan
-cześć- ukucnęłam koło nich- jak wam sie podobał mecz
-fajnie było- powiedział Max- wszyscy dobrze grali
-masz racje. Chcecie spróbować pysznych babeczek?
-nooo.
-mówi sie tak- zwrócił mu uwage Rob
-nooo tak. A są czekoladowe?
-myśle, że jakieś sie znajda- powiedziałam i chwycilam ich za rękę. Podeszlismy do stolika statystyków gdzie były babeczki. Podałam malcą po jednej, a oni uśmiechneli sie do mnie i pobiegli do swoich rodziców. Zasmialam sie i zgarnęłam swoje rzeczy. Ruszylam korytarzem w stronę wyjścia, ktoś chwycił mnie za rękę i pociągnął w boczny korytarz...
-Zwariowałeś?

.....................
I jak? Zadowolone z powrotu Milki do JW?
Jak myślicie kto zwariował?
Zapraszam na mojego drugiego bloga love-sport-we.blogspot.pl
KISSES

wtorek, 11 lutego 2014

34.

Więc...
To niby jedno słowo ale w zestawieniu z innymi napisanymi w tym SMSie dało mi do myślenia. Szybko zebralam sie z ławki i prawie biegiem ruszylam do hotelu.
-dzień dobry, gdzie moge znalezc kierownika szkolenia?- spytałam przystojnego recepcjoniste
-z tego co wiem nie ma go obecnie w hotelu
-a czy mógłbyś mnie poinformować, gdy wróci?
-jasne- uśmiechnął sie- pokój 213?
-dokładnie. Dzieki- wysłałam mu uśmiech i poszłam do siebie

W pokoju zrzucilam z siebie kurtkę i wzięłam telefon do ręki. Chciałam zadzwonić ale za każdym razem gdy decydowalam sie na telefon to coś kazało mi odłożyć komórkę. Chodziłam jak jakaś idiota po pokoju plując sobie w brodę, że zachowałam sie jak idiotka. W końcu ze stanu udręki wyrwał mnie telefon hotelowy
-Si?
-Pan Cassas czeka na panią w restauracji hotelowej-usłyszałam głos w słuchawce
-dziękuje- Zamknęłam pokój i winda zjechałam na parter. Długim korytarzem ruszylam do pięknej restauracji w typowo Hiszpańskim stylu. Weszłam przez duże szklane drzwi iwzrokiem odszukalam Cassasa. Podeszłam do stolika
-witam, moge?
-oczywiście pani Mileno. Zapraszam- wskazał krzesło na przeciwko, a dłonią zawołał kelnerke- coś do jedzenia, picia?
-sok pomarańczowy, jestem po obiedzie- powiedziałam, a on złożył zamówienie
-a więc, co panią do mnie sprowadza
-chciałabym sie spytać czy mogłabym zdać te dwa ostatnie egzaminy jeszcze w tym tygodniu?
-a co z zadaniem praktycznym?
-jeśli była by szansa chciałabym wykonać je jak najszybciej
-coś sie stało? Nie podoba sie tu pani?
-wręcz przeciwnie, kocham Barcelone, uwielbiam ludzi z kursu, a sam kurs i instruktorzy są wspaniali ale nie ukrywam, że chce jak najszybciej wracać z powodów osobistych
-coś złego sie stało?
-po prostu muszę naprawić swoj błąd od którego nie ukrywam, że zależy jakaś cześć mojego zycia
-w takim razie nie potrafię odmówić tak pięknej kobiecie w potrzebie. Z egzaminami nie bedzie problemu, ale nie wiem czy uda mi sie załatwić zadanie praktyczne na tak szybki trenin. Myśle jednak, że najpóźniej w przyszły czwartek bedzie pani mogła wracać do Polski
-dziękuje bardzo
-nie ma za co, ale ja tez mam do pani pytanie
-zamieniam sie w słuch
-przegladalem pani papiery i zastanawiam sie dlaczego rzuciła pani prace w tutejszym klubie na rzecz pracy w Polsce
-powiedzmy, że mówię szybciej niż myśle ale mimo wszystko nie żałuje tego co sie stało
-w takim razie do jutra dam pani odpowiedz taka juz ostateczna
-dziękuje- odstawilam pusta szklankę- do znaczenia, nie będę juz zabierać panu czasu
-do zobaczenia, wrazie czego proszę sie do mnie zgłaszać

Muszę przyznać, że pan Julio wywarł na mnie pozytywne wrażenie. Wiadomo, że jak każdy Hiszpan mimo wieku nie szczędził komplementow, ale przez 5 lat przywykłam i nie robiło to na mnie większego wrażenia. W pokoju zadzwoniłam do mamy i taty. Muszę przyznać, że wracając do Polski nie liczyłam na to by mi wybaczyli, a to co sie stało z naszym kontaktem było dla mnie miłym zaskoczeniem....

Obudziłam sie o 8 rano i po szybkim prysznicu i ubraniu sie pobieglam na śniadanie i zajęcia praktyczne na stadionie. Tam spędziłam 4 godziny po czym udałam sie na obiad z innymi kursantami. Szybki prysznic, świeże ciuchy i wraz z Leo (kursantem z włoskiego klubu siatkarskiego) idę na wykłady z nowych technik i zastosowań ćwiczeń fizycznych jako środka rehabilitacji...  Matko jaka długa nazwa... Po tym spotykam pana Cassasa, który informuje mnie, że jeśli zaliczę zadanie praktyczne w środę rano to z wielka przyjemnością da mi certyfikat ukończenia kursu.
W kilka osób idziemy do knajpki na jakaś kolacje i piwo po czym wracamy do hotelu i rozchodzimy sie do swoich pokoi....

Ubrana w dres mam przed sobą tutejszych piłkarzy recznych. Mam przeprowadzić z nimi 2 godzinny trening wysilkowy by zaliczyć kurs. Od dwóch dni szykowalam sie na to i jestem całkowicie pewna, że dam radę. Mimo kilku uwag zawodników na temat mojego wyglądu i ocenie przez nich mojego tyłka daje im wyciek i z zadowoleniem wracam do hotelu. Biorę prysznic, ubieram sie i idę do "gabinetu" kierownika. Tam siedzi juz kilku instruktorów i pan Cassas. Wręcza mi certyfikat i informuje, że byłam jedna z dwóch najlepszych osób na kursie. Żegnaj sie z wszystkimi i biorę z pokoju walizkę.
Zamówioną taksówką ruszam na lotnisko. Mam tylko nadzieje, że zdążę na mecz chlopakow z Skra.


.........................................
No cóż z racji awansu jestem CHOLERNIE SZCZĘŚLIWA I GRATULUJE :). Na temat sędziów sie nie wypowiem, a mam pytanie do was.Czy tylko mnie denerwuje Veres? Mam nadzieje, że rozdział przypadnie do gustu, a zacznie sie dziać juz od następnego.
KISSES

poniedziałek, 10 lutego 2014

33.

Mam dzisiaj dzień wolny. Od dwóch tygodni nie miałam czasu na nic bo albo byłam na zajęciach, albo miałam egzaminy, albo po prostu spałam. Z chłopakami spotkałam sie kilka razy, ale dzisiaj chciałam odpocząć od wszystkich. Jako, że jest świetna pogoda postawiłam na coś luzniejszego. Na zestaw ubrałam jeszcze cieplejszą kurtkę i zabrałam torebkę z laptopem. Idę w stronę mojego ulubionego miejsca tutaj. Przechodzę zazwyczaj obleganą cześć plaży i siadam na jednym z 7 wielkich kamienie, które odgradzaja plaże tak, że rzadko kto tu bywa. Włączam laptopa i podlaczylam internet. Zadzwoniłam na skype do Jagody i Patryka.
-Melka jak dobrze cie widzieć- mówi moj kuzyn, gdy odbiera
-ciebie tez, gdzie zgubiles synka i dziewczynę
-narzeczona
-jejku gratulacje- szczerze sie ucieszyłam-  kiedy?
-przed wczoraj. A wracając do pytania to pojechała z młodym na szczepienia
-to ucałuj ich ode mnie
-nie ma sprawy, a co u ciebie?
-nic ciekawego, siedzę na plaży bo w końcu mam dzień wolny.
-to kiedy do nas wracasz
-No właśnie jeszcze nie wiem. Wszystko zależy od tego tygodnia zajęć
-wszyscy tu za tobą tęsknią
-wątpię
-to przestań- usłyszałam JEGO głos.
-pogadajcie- powiedział Patryk i wyszedł
-Milka
-nie mamy o czym rozmawiać Michał
-ja myśle, że mamy
-to i tak nie ma sensu
-mogę ci wyjaśnić kto to byl?
-to twoje zycie i spotykają sie z kim chcesz. Pa- powiedziałam i sie rozlaczylam. Wyłączyłam laptopa i zrobiłam kilka fotek. Zeby nie było zrobiłam nawet sweet focie z ręki, którą ustawiałam jako profilowe na facebooku. Zebralam sie i poszłam przejść sie po mieście. Odwiedzilam kilka ulubionych miejsc i trafiłam do mało znanej knajpki, która uwielbialam
-Lena?
-Cześć, jest szef?
-jest zaraz go zawołam, co podać?
-to co zawsze- uśmiechnęłam sie
-juz sie robi- powiedział Nicolas czyli tutejszy kelner i zniknął za drzwiami kuchni.
Usiadlam przy jednym ze stolikow, a kilka minut pózniej dostałam paelle
-do tego proponuje czerwone, polwytrawne  wino i moje towarzystwo
-Hej Toni
-cześć Lenka-pocalowal moje poliko
-miło, że wpadłaś.
-chciałam pogadać o Marii i spadku
-Spadła po schodach, gdy wychodziła z psem.
-zawsze to ja to robiłam to i zakupy..
-i sprzątałaś i gotowałaś i spedzalas z nia czas i dlatego powinnaś zostawić sobie ten domek. Babcia mówiła, że jestes dla niej jak wnuczka i nawet dostałem ochrzan, że sie o ciebie nie staram. Kochała cie tak samo jak ty ja, więc uszanuj jej decyzje i nie przejmuj sie reszta mojej rodziny.
-tęsknię za nia
-ja tez, ale to i tak by sie kiedyś stało lepiej, że tak, że nie musiała cierpieć. Teraz wybacz, ale jade do Mii do szpitala wczoraj urodziła
-No to gratuluje. Chłopiec czy dziewczynka
-dziewczynka na cześć babci ma na imie Maria
-ucałuj je obie ode mnie
-dziękuje i mam nadzieje, że do zobaczenia, a i jeszcze jedno. Nie próbuj nawet za to płacić, na koszt firmy
-dzieki Toni
-nie ma za co

Siedzę właśnie w ulubionym parku Marii i wspominam ja, gdy dostaje SMS od Jagody

To była siostra Anki
żony Błażeja, była tu przejazdem.
Ma męża i dzieci, więc...

................
... Więc..... Co powinna zrobić Milka?
Taki rozdziałem w oczekiwaniu na mecz :)
KISSES

sobota, 8 lutego 2014

32.

Wyszłam z kawiarni i prawie biegiem ruszylam do auta. Usiadlam w środku i oparłam głowę o kierownicę.
-Lenka
-proszę Jagoda nie mów nic na ten temat
-No dobrze, ale powinniście...
-nie będę z nim o tym rozmawiać. Jutro wyjeżdżam na prawie miesiąc. Niech sie dzieje co ma sie dziać.
-Li No proszę cie
-dawno tak do mnie nie mówiłas- usmiechnelam sie
-nie zmieniaj tematu
-nie ma tematu
-w takim razie zawiez mnie proszę do domu uparciuchu
-ok...
Dojechalysmy pod blok w milczeniu. W czasie gdy Jagoda wychodziła, chwycilam ja za rękę
-proszę nie mów nic Patrykowi
-obiecalam. Ale Melka dzwon do nas i pisz. O każdej porze dnia i nocy
-dziękuje- powiedziałam łamiącym sie głosem- za to, że jesteście
-nie masz za co. Powodzenia
-ucaluj chlopakow
-ok

Siedzę w salonie i pisze smsa do Damiana, że nie dam rady przyjść bo mam jeszcze coś do zalatwienia, gdy słyszę dźwięk dzwonka do drzwi. Wysyłam wiadomość i idę do drzwi. Chce otworzyć lecz intuicja mówi mi, żeby sprawdzić kto to. Przez wizjer widzę przyjmujacego. Nie mam zamiaru go wpuszczać. Siadam pod ścianą i czekam aż odejdzie
-Lena wiem, że tam jestes widziałem auto- uderza w drzwi- otwórz proszę. Milka noo otwieraj te cholernie drzwi
Po cichu idę do salonu i wyciszam telefon. Zawijam sie w koc i próbuje ignorować nachalne walenie w drzwi. Po chwili jest juz cicho, więc pewnie ktoś go upomniał. Urok mieszkania w bloku. Nie mija 5 minut, gdy dostaje SMS

Milcia otwórz. Wiem, że 
jestes w domu. Musimy 
porozmawiać .

Ignoruje ja i idę pod prysznic. Ubieram na siebie duża bluzę i idę spać. Niestety długo nie potrafię zasnąć. 
Budzę sie o 8. Idę szafy i biorę do łazienki jakieś ciuchy na dzisiaj. Po porannej toalecie maluje sie delikatnie i włosy zwiazuje w luźny kok. Ubieram wcześniej wybrane ciuchy i idę coś zjeść. Jako, że raczej przed wyjazdami nie robię zakupów to zjadam dwie kanapki z serem i pomidorem i wypija, końcówkę soku pomarańczowego. Biorę śmieci i wynoszę je, a po powrocie do mieszkania. Biorę walizkę, torebkę i po zamknięciu drzwi idę do auta. Podjezdzam pod blok kuzyna i podaje mu klucze od mojego mieszkania, bo to oni bedą sie nim opiekowac. Krótki calus w poliko i ruszamy drogę do katowic. 
Chwile po 10 jestem już na strzeżonym parkingu i zostawiam tam auto. Z walizką i torebka idę na wielka hale dla czekających na lot. Zaledwie pól godziny pózniej przechodzę odprawę i chodzę po strefie bezclowej. 
Jako, że miałam trochę czasu to kupiłam kilka kilka książek i coś słodkiego. Chwile przed 14 Siedziałam juz w samolocie i w momencie, gdy wyciągałam telefon by go wyłączyć zaczął dzwonić. Kurwa czy on sobie nie odpuści? Rozlaczylam połączenie i Wyłączyłam telefon.
Cały lot spędziłam na czytaniu jednej z zakupionych książek.

Na lotnisku miał na mnie czekać ktoś z kursu. Zaczęłam szukać kogoś z tabliczka z moimi danymi. Na twarzy zagościł wielki uśmiech gdy zobaczyłam kto po mnie przyjechał
-Mario
-Hola Lena 
-Hola. Cómo estrad?
-Muy bien. Y tu?
-bien, gracias. To perdido 
-Como yo.
(-Mario
-cześć Lena
-Cześć. Co u ciebie?
-dobrze, a u ciebie?
-tez. Tęskniłam 
-ja tez)
Zabrał moja walizkę i zawiózł mnie do hotelu koło stadionu. 
-Chlopacy chcą sie z tobą spotkać. Zajęcia masz od jutra, a oni maja właśnie trening 
-to zostawimy moja walizkę i zrobimy im niespodziankę
-to dalej bella 
-ok to daj mi 10 minut- załatwiłam wszystko na recepcji i zgłosiłam przybycie na kurs. Poszłam do pokoju i zostawilam walizkę. Poprawilam włosy i zeszłam do recepcji gdzie czekał na mnie Mario. Włączam po drodze na hale telefon i pisze Jagodzie SMS, że jestem na miejscu i wszystko ok... 

Wchodząc na hale uświadamiam sobie, że te kilka lat spędzonych tutaj było warte kilku wyrzeczeń, a gdy wchodzę na boisko i tonę w ramionach najpierw sztabu, a pózniej zawodników uznaje, że brakowało mi ich bardziej niż myślałam 
-cześć piękna
-cześć. Jak ja tęskniłam 
-my tez. Wróć do nas- mówi Leo
-nie mogę. W Polsce tez mi dobrze-odpowiadam
-ale tu jest ciepło- mówi Alexis, a ja zaczynam sie śmiać
-ale tam mam rodzine 
-a tu masz nas. Lena nooo
-koniec dyskusji teraz będę tu kilka tygodni więc nadrobimy czas. Poza tym możecie mnie odwiedzić 
-żebyś nie zalowala tych słów 
-No fakt. Po prostu sie do was na mieście nie przyznam 
-dzieki- odpowiedzieli wszyscy
-proszę cie wróć- powiedział Xabi 
-po co?
-bo ta która cie zastąpiła ślini sie na nasz widok i nie spodziewałem sie, że to powiem ale tęsknię za tym jak na nas krzyczałaś
- to reszcie te tłuste tylko i trenujcie, a ja idę do hotelu wziąć jakiś prysznic i poznać ludzi z kursu, a ja zastanowie sie nad wakacjami tutaj


Po odprezajacej kąpieli i wysuszeniu włosów. Rozpakowalam do końca walizkę i włączyłam laptopa. Pogadałam z bratem na skype i oczywiście z Jagodą. Ubrałam sie i poszłam na kolacje. Poznałam tam kilka osób z kursu...

........................
Chyba was za bardzo lubię bo znowu dodaje rozdział. Te ferie na mnie źle działają. Ja normalnie jestem wredna... Dziękuje ci Agnieszka za dedykuje i z góry przepraszam za spam jaki ci robię :*
Jako, że na razie nie mam jak w opowiadaniu umieścić wiadomości ile lat ma Milka to pisze tu... Milena ma 23 lata obecnie, a za kilka "miesięcy" bedzie miała 24 lata.
KISSES 

piątek, 7 lutego 2014

31.

Siedziałam właśnie w swoim fotelu w rozciagnietym swetrze z kubkiem herbaty, czekoladą i papierosami. Zastanawiałam sie czy to co sie stało bedzie miało jakiś wpływ na moje relacje z siatkarzem. Godzinę temu wróciłam do siebie i szczerze jestem skołowana. Zachowywalismy sie jakby nic sie nie stało, no może poza kilkoma komentarzami. Myślałam, że wszystko bedzie jasne, ale to co sie stało chyba tylko skomplikowało sytuacje. Palę chyba juz 4 papierosa czyli znacznie przekroczylam swoją średnia tygodniową przez te chora sytuacje. Doszło do tego, że zaczęłam sie cieszyć z wyjazdu do Hiszpanii.

Jest piątkowe przedpołudnie, a ja kończę pakować walizkę. Od kilku dni nie miałam żadnego kontaktu z przyjmującym co jeszcze bardziej mnie dobiło. Na 14 miałam isc na hale po odpowiednie dokumenty na szkolenie oraz na zebranie sztabu, więc czas wkońcu zmienić stary dres na coś bardziej wyjściowego. Idę do łazienki i biorę prysznic. Susze włosy i robię makijaż, zeby wyglądać jak człowiek. Idę do sypialni i ubieram coś ciepłego, zamieniam tylko balerinki na wygodne czarne botki, perfumuje sie i zabierając kluczyki idę do auta, a nim ruszam na hale. Swoje kroki kieruje do biura prezesa, ale sekretarka mówi, że szef czeka na mnie na hali. Idę tam jak na skazanie bo dokładnie wiem, że siatkarze maja trening. Ale co zrobić. Wchodzę na sale, a wszyscy patrzą w moja stronę. Uśmiech i głośne dzień dobry po angielsku i idę do prezesa. Siadam i chwile rozmawiamy. Dostaje dokumenty i chce isc, ale on każe mi isc za sobą. Głośno wola chlopakow, gdy jesteśmy juz koło trenera. Wszyscy podchodzą, a ja stoję jak idiota i unikam wzroku jednego z zawodników
-Panowie wiem, że nie muszę ale mimo wszystko chce wam przedstawić Lene Szal nową panią dietetyk oraz trenerkę fizjo młodych. Czasami bedzie jeździła z wami na mecze wyjazdowe. Mam nadzieje, że nie będziecie sie jej narzucać i, że po tym sezonie przez was nie zrezygnuje
-spokojnie panie prezesie, przyjmiemy ją jak swoją siostrę- powiedział Patryk na co ja zaczęłam sie śmiać tak jak kilku innych zawodników
-dzieki, ale mam dość swojej pokreconej rodzinki. Teraz przepraszam, ale idę na zebranie- wzięłam z krzesełka kurtkę i torebkę i wyszłam z sali. Juz po trzech minutach Siedziałam jako jedyna kobieta w sali i specjalnie dla mnie panowie omawiali każdego zawodnika. Zapoznałam sie ze sztabem i muszę przyznać, że zostałam miło przyjęta. Wszyscy życzli mi powodzenia na szkoleniu i kazali jak najszybciej wracać.

Wyszłam z pokoju i szłam w stronę wyjścia. Usłyszałam, że ktoś mnie wola
-Lenka, zlituj sie jestem po treningu.
-Damian to ty powinieneś miec super kondycję
-starość
-jasne
-o której masz jutro samolot?
-o 14, ale o 11 muszę być na lotnisku, a co?
-kurde myślałem, że na wieczór No ale trudno. Przyjdz do nas dzisiaj
-z jakiej okazji?
-oj No jeszcze są luzy, a przez następne tygodnie nie bedzie szansy cie spotkać. Wgl od nowego roku spotkać cie gdziekolwiek graniczy z cudem
-dobra zobaczę co i jak. Muszę jeszcze sie spakować- składałam- No i planowałam jakieś małe zakupy ale postaram sie być
-No to swietnie. Poza tym juz cie nie zatrzymuje bo z tego co wiem to Jagoda na ciebie czeka
-Jagoda? No dobra to spadam. Papatki
-No cześć

Przed budynkiem faktycznie czekała na mnie Jaga oparta o moje auto.
-cześć Melcia
-No hej. Co jest?
-jedziemy na kawę
-No to wsiadaj coś sie u mnie znajdzie
-błagam nie. Marzę o jakiejś kawiarni i ciachu
-to wskakuj, ale ja nie znam tu żadnej więc mów gdzie mam jechać
-okej
-a czym sobie na to zasłużyłam
-od Sylwka sie nie widziałyśmy

Usiadlysmy w jednej z przytulnych kawiarni. Jagoda zamówiła sernik i kawę, a ja herbatę owocową i czekoladowiec. Rozmawiałyśmy o wszystkim i czekałyśmy na nasze zamówienie.
-dobra mniejsza z tymi pierdołami. Gadaj co sie stało?
-Nie wiem o co ci chodzi. O nasze zamówienie
-nie zmieniaj tematu.
-ale co chcesz wiedzieć?
-co sie stało w sylwestra
-No bawilismy sie w klubie aż tak pijana byłaś, że nie pamiętasz?
-Lena wiesz o co mi chodzi
-wiem. Ale nic sie nie stało- zaczęłam pić herbatę tak bym nie musiała nic mówić
-nigdy nie miałaś przede mną tajemnic. Wiem, że ja zjebałam po rozstaniu z Patrykiem, ale dokładnie wiesz, że możesz mi wszystko powiedziec
-wiem, ale...
-nie ma ale- przerwała mi- opowiadaj
-ale nie powiesz nikomu
-obiecuje
-przez przypadek Anka wzięła moja torebkę, a ja jej. Nie miałam jak dostać sie do mieszkania i zostałam u Michała.
-iiii
-i sie z nim przestałam. Od nowego roku nie mam z nim kontaktu. Dzisiaj jakby nigdy nic powiedział cześć i to tyle. Nie wiem co mam zrobić
-czujesz coś do niego?
-...
-Lena
-tak. Czuje nie wiem co to dokładnie ale na pewno nie przyjaźń
-Melka- przytuliła mnie - skarbie, może pogadajcie
-myśle, że nie mamy o czym- mówię ze łzami w oczach patrząc na drzwi wejściowe
-dlaczego?
-spójrz kto tu wszedł- wstalam i zebralam swoje rzeczy- ja tutaj nie wytrzymam- powiedziałam i poszłam zapłacić. Przyjmujący, gdy mnie zobaczył chyba sie spieszył, ale ja minelam go bez słowa, a jego partnerkę zmierzylam tylko wzrokiem.

..........................................
Macie kociaki. Miedzy jednym lekarzem, a drugim coś tam naskrobałam. Zaskoczone?
A odpowiedz na moje pytanie jednak w next.
KISSES

Ps. Zapraszam na drugiego bloga love-sport-we.blogspot.com