czwartek, 21 listopada 2013

5.


Życie jest zmianą. Jeśli przes­ta­niesz się zmieniać, przes­ta­niesz żyć. 


Wyszłam z pokoju z dużą czekoladą i poszłam prosto do salonu.
-Wiecie jak ja was kocham? Zaraz gdzie Patryk?
-Jakbyś kochała to byś nas nie zostawiała, poszedł do sklepu
-oj no nie fochaj. To dla was-podałam czekoladę
-Mhmmm czego chcesz młoda 
-No bo byłam dzisiaj na zakupach i nowe rzeczy zajęły mi miejsce w walizce.
-To jest logiczne
-Zamilcz Michale. Zatem po tych małych zakupach w walizce nie mam miejsca na kosmetyki.
-ty to masz problemy
-No błagam pomóż mi coś wymyślić 
-niech ci nowi koledzy z pracy pomogą 
-pierdol się, już nie możesz mówić do mnie Milka, a czekoladę zjem sama!!!- powiedziałam i poszła do pokoju. Specjalnie trzasłam drzwiami. 

Po naszykowaniu wszystkich kosmetyków, które muszę zabrać uznałam, że nie ma szans spakować ich do tej walizki, a przecież nie zostawię szpilek Patrykowi... Ktoś zapukał do moich drzwi
-Jeśli to ty Dziku to nie wchodź
-Oj siostra, siostra...
-Co Patryczku?
-masz torbę. Michał coś wspomniał, że ci miejsca brakło.
-Kocham cię jesteś moim ulubionym prawie bratem 
-No wiem, wiem. Mam ci przekazać całusy i życzyć ci powodzenia.
-Od?
-Twojego ulubieńca. Poszedł już do siebie
-Aha 
-Oj Mela, Mela co ty w sobie masz, że wszyscy moi kumple cię uwielbiają?
-w sumie nie wiem. Jutro o 8 wyjazd?
-Tak, podwiozę cię pod hale, poczekam, aż wszystko załatwisz i podwiozę cię do mieszkania. Później wrócę i widzimy się za półtora tygodnia.
-No tak wielki mecz. Na bank będę. Teraz dzięki, ale idź spać. 
-Dobranoc Mela 
-No branoc braciszku.
Patryk wyszedł, a ja przebrałam się w dres, w którym uwielbiam spać i po zgaszeniu światła poszłam spać. 

Obudziłam się o 6.00 i ubrałam ciuchy do biegania. Wybiegłam z mieszkania ze słuchawkami w uszach. Przebiegłam stałą trasę, a w drodze do mieszkania kupiłam bułki na śniadanie. W mieszkaniu byłam kilka minut po 7. 
-No hej młoda. A ty co?
-Ktoś musiał kupić bułki, a poza tym uwielbiam biegać rano. Zrób śniadanie. Ja idę pod prysznic. 

Wyszłam spod prysznica i wsmarowałam w ciało balsam. Swoje włosy wysuszyłam i splotłam w warkocz. Zrobiłam delikatny makijaż i ubrałam ciuchy na dziś. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju. Dopakowałam to czego wczoraj nie spakowałam. Wystawiłam walizkę i torbę na korytarz, a do torebki spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. 
-Mela chodź już na śniadanie.
-idę idę...

Usiadłam w kuchni i zjadłam dwie kanapki i wypiłam kawę. 
-Jest za dwadzieścia, chcesz coś jeszcze załatwić?
-nie. Zrobić kawę na drogę?
-nie zatrzymany się na stacji jak coś. Ubieraj kurtkę i jedziemy 
-tak szybko chcesz się mnie pozbyć? 
-Nie, po prostu muszę jeszcze skoczyć na hale. Chłopaki zaczynają trening, a ja zostawiłem portfel w szatni. 
-dobra ja mam wszystko. To co jedziemy?
- Zbieraj się.

Po 10 minutach byliśmy na hali. Zostałam w aucie, a Patryk poszedł do szatni. Pech chciał, że zawodnicy dopiero się schodzili na halę. Jeden z wielkoludów otworzył drzwi:
-Hej Melka. Zostajesz jednak?
-Nie Wojtuś, jadę zdobywać Bełchatów tylko PC czegoś zapomniał z szatni.
-To wychodź niech cię uściskam i dam kopa na szczęście
-okej tylko nie mocnego bo się wywalę- chwilę po tym utonęłam w ramionach libero
-Powodzenia
-Nie dziękuję, a wam powodzenia w sobotę w meczu
-Tez nie dziękuje. A teraz zostawiam cię z tamtą dwójką- powiedział i wskazał na zmierzających w naszą stronę siatkarzy- Do zobaczenia Melka
-No papa- uścisnął mnie jeszcze raz i pobiegł na hale. W tym czasie podeszli do mnie dwaj zawodnicy
-Cześć Mateusz
-Hej Lenka, dlaczego nie powiedziałaś nic wczoraj o, tym że wyjeżdżasz
-Tak jakoś wyszło. Wybaczysz mi
-Znowu uważam, że jesteś wredna- zaśmiał się
-O nie chyba tego nie przeżyję- udawałam, że ocieram łzę
-Dobra ja uciekam na trening, a ty rozpracuj Pszczółki i wracaj do nas- powiedział, przytulił mnie i poszedł na hale. Chciałam wsiadać do auta, ale  zatrzymała mnie ciepła dłoń na mojej
-Cześć Milka
-Cześć
-Przepraszam, że się wczoraj z ciebie śmiałem
-Jedna Milka więcej dla mnie- odparłam
-Powodzenia mała, ale wracaj do nas jak najszybciej, wszyscy będziemy tęsknić
-Ja za wami też- łzy zebrały mi się w oczach, bo uświadomiłam sobie, że to koniec codziennego widywania się z tymi wariatami
-Ej Milena nie płacz- przytulił mnie- widzimy się w przyszłą sobotę
-Wiem, ale chciałabym z wami zostać
-Oj Lenka, dasz radę. Są telefony i Skype, a poza tym my Ci tak łatwo nie odpuścimy
-Dzięki- widziałam, że Patryk już wraca, więc uznałam, że czas kończyć- to co wygrywacie z Bydgoszczą i zapraszam do Bełchatowa, ale ma się w sobotę obyć bez 5 seta i masz zdobyć MVP, bo jak nie to nawet do ciebie nie podejdę w "ulu".
-Dobrze obiecuje. Do zobaczenia i powodzenia- przytulił mnie, a ja dałam mu całusa w poliko.
-To co Melka możemy jechać?
-Tak Patryś możemy.- wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w drogę...


...............................................................................
Jestem chora, więc mam trochę czasu na pisanie, ale niestety od poniedziałku to się skończy, nadal będę starała się dodawać jeden rozdział w tygodniu, ale to się jeszcze okaże.
Jak wam się podoba, co czeka Milkę w Bełchatowie?


2 komentarze:

  1. Nie wiem co ją czeka, ale ja chcę żeby jednak wróciła do Jastrzębia ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem co moja świrnięta wyobraznia wymysli, ale na bank jeszcze nie raz Milka znajdzie sie w Jastrzebiu :)

      Usuń