niedziela, 26 stycznia 2014

21.

Normalnie trafiłam do raju. Mogłabym całymi dniami siedzieć w sklepach z rzeczami dla małych dzieci. Kupiłam wielkiego pluszaka i śpioszki z rogami tak, że dziecko wyglądało jak renifer. Weszłam jeszcze do cukierni i kupiłam pyszny sernik. Wole swoj ale nie miałam juz czasu niczego piec. Wróciłam do mieszkania i zapakowalam prezent dla malca. Rozpakowałam jeden z kartonów i poszłam pod prysznic. Nabalsamowalam ciało i założyłam bieliznę. Wysuszylam włosy i zostawilam je rozpuszczone. Zrobiłam makijaż i podkreśliłam oko kredką. W sypialni ubrałam się i poszłam po "prezenty".
Wzięłam wszystko i założyłam kurtkę. Jako, że miałam 10 minut drogi to poszłam na pieszo. Chwile przed 18 dzwoniłam do drzwi kuzyna. Otworzył mi Patryk
-hej młoda. Jestes pierwsza. Wchodź- wpuścił mnie do mieszkania i pomógł mi sie rozebrać z kurtki.
-Lena?
-cześć Jagodka- przytulilam drobna blondynke, która wyszła z kuchni- tesnilam. To dla ciebie-dałam jej paczkę z ciastem.
-jazdy ja tez. Tyle czasu sie nie widzialysmy.
-a teraz chce zobaczyc tego małego przystojniaka- Jagoda poszła ze mną do salonu, a Patryk otworzyć drzwi
-to właśnie jest Kuba
-jaki slodziak- wzięłam malca na ręce a prezent dałam Jagodzie. Mały chwycił pakiet moich włosów i wtulił sie we mnie
-to juz wiem kto zostanie jego ulubiona ciocia
-No on skradl moje serce-zasmialam sie
-muszę z nim pogadać jak to zrobił- usłyszałam głos przyjmujacego
-nie masz tego czegoś
-zawsze możesz mi powiedziec co powinienem miec
-mózg i ruda na smyczy w kagańcu- powiedziałam i usiadlam z Kubą na kanapie.
-Nie ma juz Kaji
-co oddałeś do schroniska czy może weterynarz ja uśpił

Po przyjściu Wojtaszkow zjedlismy kolacje. Niestety musiałam siedzieć koło tego idioty. Kuba nie chciał mnie puścić więc cały czas siedział u mnie na kolanach
-Do twarzy ci z tym bobaskiem- powiedział Damian
-a wiesz, że takiego bombla mogłabym miec
-to do dzieła. Co nie ma chętnych
-chętni są ale z byle kim dziecka nie chce
-uśmiechnij sie do Michała
-mówiłam, że z byle kim nie chce
-ok nie było tematu.

Koło 20 mały zasnął na moich kolanach i poszłam go położyć. Stałam nad lozeczkiem chłopca gdy poczułam dłonie na talii.
-naprawdę do twarzy ci z nim
-zostaw mnie proszę-powiedziałam, a on odwrócił mnie do siebie przodem
-teskniłem- wyszeptał mi w usta
-Michał
-ciii- musnął moje usta swoimi- tak dawno cie nie widziałem
-proszę cie to nie ma sensu
- i tak będę o ciebie walczył. Wiem, że spierdoliłem ale zależy mi na tobie
-proszę odpuść sobie to nie ma sensu- powiedziałam ze spuszczonymi oczami
-spójrz mi w oczy i to powiedz- podniósł mi podbrudek
Nie potrafiłam mu tego powiedziec ale nie chciałam dłużej trwać w tej sytuacji. Wymknelam sie z jego ramion i poszłam do salonu.
Do końca wieczoru czułam jego wzrok na sobie ale starałam sie nie zwracać na to uwagi. Siedziałam z Jagoda i Kinia i w najlepsze plotkowałyśmy.

.........
Proszę to dla was. To z okazji wczorajszego meczu i mojego dobrego serduszka...
KISSES

2 komentarze:

  1. Haha, pociski Milki o rudej mnie rozwaliły. Skąd ty bierzesz te teksty? Genialne! Jak byli sami kolo tego łóżeczka Kuby to myslalam ze coś będzie, ale Lena jak zwykle się wycofała. No okej, Michał zawalił sprawę, ale oni są dla siebie stworzeni!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. "ruda na kagańcu"-Mega!!!! michal się nie poddaje i dobrze, może dziewczyna da mu druga szanse :P Czekamy na next :D

    OdpowiedzUsuń