piątek, 14 lutego 2014

37.

-co to?
-otwórz- podeszłam do ławeczki i otworzyłam kosz. Uśmiechnęłam sie
-ciasto czekoladowe?
-taka mała zapowiedź wieczoru
-chcesz mnie upaść czekolada?
-zdecydowanie nie.
-No mam nadzieje
-to co jemy?
-Mhmmm

Po pól godzinie siedzenia i gadania o pierdołach Michał wstał i wyciągnął dłoń w moja stronę. Chcwyciłam ja i wstalam. Ruszylismy w kierunku samochodu
-proponuje teraz kino lub kolacje
-a może zaszalejemy
-że od razu do mieszkania?
-ahahahahahahahaha nie. Niedaleko jest fajne miejsce, które ja zawsze odwiedzalam gdy przyjezdzalam do Patryka- wpisałam w Gps adres i ruszylismy
-jak to sie stało, że wcześniej sie nie poznaliśmy
-wiesz, zwykle przyjezdzalam na max. 2 dni. Chciałam tylko spedzic trochę czasu w Polsce z Patrykiem. Czesto tez jeździłam tutaj. Patryk wtedy siedział z wami.
-jesteśmy na miejscu. Nie chciałaś nas poznać?
-zaparkuj tam- wskazalam miejsce- wiesz co bałam sie, że jeśli poznam za dużo ludzi w Polsce to będę tęsknić. Będę chciała wrócić, a byłam pewna, że nie mam do czego i do kogo- Wysiedliśmy
-a co sie zmieniło?
-nic mnie nie trzymało w Barcelonie. Utrata pracy tylko mnie w tym upewnila. Poczekaj tu na mnie- powiedziałam i podeszłam do malutkiego domku w którym paliło sie światło. Zapukałam, a po chcieli witałam sie ze staruszką. Po chwili rozmowy dostałam klucze i wróciłam do przyjmujacego
-gdzie jesteśmy?
-zaraz zobaczysz- usmiechnelam sie i otworzyłam bramę. Po kilku minutach otwieralam wielkie drewniane drzwi- mam nadzieje, że nikomu nie powiesz bo nikt o tej mojej pasji nie wie.
-czuje sie zaszczycony- chwycilam go za rekę i przeprowadziłam przez długi korytarz.- a co sie stało przed utrata pracy?
-rozstałam sie z narzeczonym- powiedziałam bez emocji i otworzyłam mała bramkę- poznaj Mone moją klacz
-jeździsz konna?
-od 7 roku zycia- usmiechnelam sie- to moja pasja- podeszłam do klaczy i poglaskalam ja po grzbiecie- mam nadzieje, ze sie nie boisz koni
-koni?
-No wiesz kilka osób, które znam naprawdę sie boi tych zwierząt
-zdecydowanie sie do nich nie zaliczam- podszedł do mnie
-muszę tu kiedyś przyjechać za dnia
- chętnie ci potowarzysze
-umiesz jeździć?
-nie jakoś nigdy nie było okazji
-w takim razie jeśli bedziesz chciał to zapraszam na lekcje, a teraz chodź dalej- wyszliśmy z boxu i zamknelismy go- pokaże ci coś jeszcze

Przeszliśmy przez polane i znaleźliśmy sie przy stawie na terenie ośrodka. Usiadłyśmy na kocu, który wzięliśmy ze stajni.
-dlugo byliście para?
-serio cie to interesuje?
-tak
-trzy lata.
-co sie stało, że sie rozstaliscie
-nie kochalam go, a poza tym oszukiwał mnie przez te 3 lata. Dowiedziałam sie, że ma żonę i dwie córki. Dlatego bałam sie, że też mnie oszukujesz tym bardziej bałam sie, że ty do mnie niczego nie czujesz. Od sylwestra nie mieliśmy kontaktu i jeszcze ta sytuacja w kawiarni... Przepraszam- spojrzałam na niego
-nie masz za co. Jesteśmy tak samo winni tego co sie stało. Wiedziałem, że bedzie trudno sie z tobą skontaktować. Głupio wyszklo po sylwestrze ale myśle, że obydwoje nie wiedzieliśmy jak sie zachować
-i co myślisz, że teraz damy radę?
-mam nadzieje- powiedział, a ja sie w niego wtuliłam
-to co? Zaczynamy nasza znajomość od początku?
-zdecydowanie nie bo nie będę mógł cie całować
-to co proponujesz?
-spróbujmy być razem, tak nieoficjalnie. Pewnie sie nikt nie zorientuje bo jak to stwierdził Patryk i tak wiedział, że sie ciagle całujemy

Wracalismy do miasta koło 23. Na stadionie dużo czasu spędziliśmy na rozmowie i wyglupach. Teraz siedzę zdenerwowana i udaje obrażoną. Dygocze z zimna i jestem cała mokra bo ten wariat wrzucił mnie do wody. Nagle zatrzymuje samochód na poboczu i ściąga swoją kurtkę.
-ściągaj ta kurtkę i bluzkę
-jasne nie dość, że jestem cała mokra przez ciebie to jeszcze mam tu nago siedzieć?
-nie- sięga do tylu- masz tu moja bluze, chciałem ci ja dać juz na stadionie ale ty jak zwykle uparciuchu marudziłaś. Ubieraj ja i moja kurtkę bo mnie w klubie zabija jak sie rozchorujesz
-ratujesz swoj tyłek
-raczej dbam o twój
-jasne. Bo ci uwierze- mówię i zamieniam swoją mokra kurtkę i bluzkę na dużą ciepłą bluze siatkarza . Narzucan jeszcze kurtkę i muszę przyznać, że jest mi dużo cieplej- ale i tak sie gniewam
-coś na to poradzę
Podjezdzamy pod moj blok i wychodzimy z auta. Michał zamyka je i chwyta mnie za rękę
-co ty robisz?- pytam, gdy wchodzi za mną do mieszkania
-idź wziąć prysznic i sie ugrzej, a ja zrobię herbatę
-okej- jak kazał tak tez zeobiłam. Po ciepłym prysznicu i wyrzuceniu mokrych ciuchów do kosza na pranie ubrałam na siebie bieliznę, cieplutkie kapciuszki i koszulkę. Zmyłam resztki makijażu, a włosy rozczesalam i wyszłam z łazienki
-jakie nogi... Zapraszam na herbatę- usiadłyśmy pogadalismy. Michał przytulił mnie i przykrył kocem. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...

..........................................
Z okazji walentynek dodaje rozdział i w ramach focha na cały świat informuje, że w tym tygodniu nie macie na co liczyć ani tu ani na drugim blogu. Czas nadrobić czas z przyjaciółka, która wróciła z Anglii.
KISSES

2 komentarze:

  1. Proszę o więcej całusów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieoficjalnie? Intrygujące. I tak sie chyba zorientują, że coś jest na rzeczy ;) Jeju, w końcu jest dobrze. Mam nadzieję, ze nic tego ich zczęścia nie zniszczy :)
    Cały tydzień bez rozdziałów? :O Umrę!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń