sobota, 1 lutego 2014

26.

Obudził mnie moj telefon. Nie patrząc kto dzwoni Odebrałam
-Dzień dobry pani Mileno. Przepraszam, że tak wcześnie i w dodatku w sobotę ale czy mogłaby pani pojawić sie dzisiaj u mnie w gabinecie?
-Dzień dobry p. Prezesie oczywiście będę za jakaś godzinę. Bo nie ukrywam, że jeszcze leżę w łóżku.
-dobrze w takim razie czekam.
Wstałam i poszłam do łazienki. Szybki prysznic postawił mnie na nogi. Nie robiłam makijażu, a włosy po wysuszeniu zwiazalam w kitke. Ubrałam jeansy i sweterek, a do tego botki. W kuchni szybko zjadłam musli z jogurtem i wypiłam szklankę soku jablkowego. Zgarnęłam torebkę, kurtkę i klucze od auta i ruszyłam na hale. Juz po 10 minutach wchodzilam do budynku.
Poszłam do gabinetu i zapukałam
-proszę
-Dzień dobry
-o Mileno zapraszam
-dziękuje
-siadaj, siadaj. Kawa?
-nie pijak kawy, ale jeśli mogę prosić o herbatę
-jasne. Juz mówię- wyszedł przed gabinet i poprosił sekretarkę
-jeśli mogę spytać o co chodziło?
-a No tak. Więc cieszymy się, że u nas podjęłaś prace. Jako, że zależy nam na wysoko wykwalifikowanej kadrze trenerskiej chciałbym, żebyś pojechała na szkolenie
-kiedy?
-na początku stycznia. Trzy tygodnie. Z tego co pamietam to 3 stycznia powinnaś sie juz stawić w Barcelonie
-Gdzie?!- spytałam zaskoczona
-No tak nie wspomniałem. Szkolenie jest w Barcelonie na Camp Nou.
-czy to ja muszę tam jechać?
-bardzo by mi zależało. Wykłady są po hiszpańsku i angielsku, a szczerze nikt inny nie zna hiszpańskiego. Dodatkowo wiem, że znasz miasto i stadion i byłoby ci łatwiej. Oczywiście nie
namawiam wbrew Twojej woli. Dam ci czas do 31 na podjęcie decyzji.
-muszę przyznać, że tego sie nie spodziewałam. Dam panu na pewno odpowiedź do 31.- w miedzy czasie pani Justyna przyniosła mi herbatę, którą juz konczylam
-dobrze. A i jeszcze jedno. Bedą mecze seniorów na które będę chciał, żebyś jeździła. Niestety ale dowiedziałem sie o pewnych rzeczach dopiero teraz
-z tym akurat nie bedzie żadnego problemu- porozmawialismy jeszcze chwile i pozegnalismy sie.

Wyszłam przed hale i z bagażnika wyjęłam torbę ze strojem sportowym. Poszłam do jednej z szatni i po przebraniu sie w alladynki i top sportowy i po zamienieniu botek na buty sportowe poszłam na hale. Miałam mentlik w głowie, a ćwiczenia zawsze pomagały mi ochłonąć.

Siedziałam na tej siłowni z dwie godziny. Po ćwiczeniach szłam do szatni, gdy na kogoś wpadlam
-Lena?
-Anka? Co ty tutaj robisz?
-przyjechałam z Mateuszem. Rano wymyślili, że dzisiaj pograją w siatkowke. A ty?
-miałam spotkanie z prezesem, a pózniej poszłam na siłownię
-to chodź na hale. Pogadamy i popatrzymy na tych wariatów
-daj mi 10 minut. Przyjdę na hale, ale muszę wziąć prysznic
-No dobra to czekam
Po ogarnieciu sie poszłam na hale. Na trybunach siedziała tylko Anka i Jagoda z małym. Podeszłam do nich i przywitałam sie.
-No Mela. Dzwoniłam do ciebie
-praepraszam ale chyba moj telefon został w domu- wzięłam Kubusia na ręce- hej przystojniaku
-o kogo my tu mamy? Moja kuzynka na hali w dzień wolny!
-nie wszyscy sie lenią tak jak ty. Niby kontuzja jasne juz ja cie znam
-małpo oddaj mi syna
-nieeeeee. Chyba go sobie zatrzymam
-zrób sobie swoje dziecko, a mi oddaj Kubę
-tja. A wiesz geniuszu, że do tego trzeba dwojga
-kogoś ci sie znajdzie. Chociaz z takim charakterem to możebyc cieżko
-dzieki. Idź juz lepiej.
-chodź nam posedziowac bo dziewczyny nie potrafią nas ogarnąć
-a ja co cyborg nie dziewczyna?
-Mileno Diano wkurwiasz mnie
-ty mnie tez ale dobra- oddałam chłopca Jagodzie i po zdjęciu butów poszłam na boisko.
-Lenka cześć
-No cześć panowie. Dzielcie sie na drużyny, a ja wskakuje tam- Pokazałam na miejsce dla sędziego
-lo na bogato. Mamy dzisiaj panią sedzine- zagwizdał wojtaszek
Siedziałam a raczej stałam juz na swoim miejscu, gdy na hale wbiegl Michał z butami w ręce. Biedaczek nie zauważył moich butów i wywrócił sie przez nie. Wszyscy sie zaczęli śmiać.
-Kurwa, kogo to?
-Moje
-Lena? Chcesz mnie zabić!
-Niee. Trochę szkoda. Całkiem dobrze przyjmujesz szkoda by cie było
-dzieki. Tylko mamy mały problem
-jaki?
-wybiłem kciuka
-to chodź. Nastawie ci go.
-potrafisz?
-a co w tym trudnego?- juz po chwili to ja stałam koło niego i po kilku ruchach ręki nastawilam mu palec- proszę, a teraz możemy zaczynać....

Chlopacy rozegrali krótki mecz. Fajnie sie na to wszystko patrzyło i miałam dużo śmiechu przy sędziowaniu ale obyło sie bez kar. Zeszłam do dziewczyn i ubierałam buty. Założyłam tez kurtkę i wzięłam Kubę, na ręce. Poszłyśmy przed szatnie z której po chwili wychodzili Chlopacy.
-Siostra co jutro robisz?
-gotuje obiad na który przyjdziecie?
-nie damy rady. Ale mamy do ciebie prośbę
-nooo
-chcieliśmy pojechać do kilku sklepów meblowych itp. I mamy prośbę
-zamieniam sie w słuch
-zajelabys sie Kubą?
-jasne. Przywieźcie mi malca i nie martwcie sie niczym
-kocham cie. A teraz biorę synka i uciekamy do domu. Pa- pozegnalismy sie, a ja powoli zaczęłam sie zbierać
-czekają na mnie?
-tak. Masz chwile dzisiaj?
-Dla ciebie Milka zawsze
-nie pajacuj. Muszę pogadać
-to za godzinę jestem u ciebie.
-ok do zobaczenia

Pojechałam do siebie, wzięłam prysznic i ubrałam rurki i t-shirt. Włączyłam pranie i zamówiłam pizzę. Chwile pózniej do drzwi ktoś zapukał. Poszłam otworzyć i Odebrałam jakaś przesyłkę z Hiszpanii. Poszłam do salonu i otworzyłam karton. W moich oczach zebrały sie łzy na widok zawartości. Wyłączyłam sie totalnie, a ręce trzęsły mi sie niemiłosiernie...

.............................
Proszę bardzo kolejny rozdział dla was. Piszcie jak sie podoba.
Miałbyc wczoraj ale byłam na 100dniowce.
KISSES

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział z niecierpliwością czekam na kolejny ciekawe co było w paczce pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nice!!! Ciekawe co było w tej paczce ? DOdaj nam cos szybciutko.Pliss :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde blaszka, co jest w tej paczce?! Obstawiam że wyjazd do Barcelony przez to nie wypadnie dobrze... A może w ogóle do niego nie dojdzie? Rozmowa z Michałem na pewno trochę jej ten mętlik w głowie zniweluje. I wyczuwam, że gdy bedzie sie zajmować Kubą, to pomoże jej pewien przystojny przyjmujacy ;))
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń